Tylko nudni się nudzą. Szczególnie jeśli z nudy zrobić sztandarowe hasło współczesnych, to nawet trendy jest ponarzekać. Skoro w telewizji chłam, do książek czuje się wstręt ogromny, knajpy rodem z powieści grozy, a znajomi porozjeżdżali się po świecie, to najlepiej powiedzieć – NUDA. A pewnie, że najlepiej.
I nie jest wyjściem Internet, seks-czaty, nowy Quake, czy najlepsza nawet speluna z darmowymi piwem i legalną trawą. Jak się chce psu przywalić, to kij się zawsze znajdzie Nuda i koniec.
Wtórny analfabetyzm się rozprzestrzenia, młodzież niekoniecznie nawet potrafi czytać, a jeśli już, to głównie kolumny sportowe bądź prasę kolorową co to tłumaczy gimnazjalistkom jak nie zajść zbyt szybko w ciążę. Mając kilkadziesiąt programów w telewizorze jest sporo do wyboru.
Szkoda tylko, że jak donoszą obopy przeróżne, największe zainteresowanie wzbudzają realithy shows, seriale i mecze naszej reprezentacji w piłce nożnej. Skoro miast tworzyć wolimy konsumować, to cóż się dziwić, że społeczeństwo narzeka na wszechogarniająca nudę?
Przyzwyczajeni do podania na tacę, odruchy wymiotne w nas wzbudza jakikolwiek wysiłek zapewniający nam rozrywkę. Pójść do biblioteki? Nie chce się czytać. Połazić po lesie? Nogi bolą i zimno. Skoczyć na basen? Można się przeziębić. Iść na koncert czy do teatru? Bilety za drogie. Poleżeć przed telewizorem i marudzić? Czemu nie?
Jakoś mnie nie przekonuje argument, że małe miasto, że brak rozrywek, że brak pieniędzy. Głównie, to brak ochoty i energii. Jakby wszyscy, siedząc w firmach czy w szkołach, tak bardzo byli wycieńczeni, że nie mają siły na to chcenie. Jak powiedział jeden z Wielkich* : Dziurę w myśli trudno zatkać rzeczywistością....
Przykre to skądinąd, ale niektórzy, nawet spacerując po Champs Elysees, Montmartre czy Montparnasse będą, twierdzić będą, że wokół jest pustka i nuda i nic ciekawego się nie dzieje. I dalej cytując tego samego Wielkiego : Biedny, kto gwiazd nie widzi bez uderzenia w zęby.
Eia
[email protected]
* tu Wielki = Stanisław Jerzy Lec