Wywiad z Mateuszem Lendzioszkiem
Dodano: 28 marca 2004 11:18,
Autor: Waldemar Konarzewski
Rozpoczął się na dobre sezon w podnoszeniu ciężarów. Liczymy, że będzie on dla naszych zawodników i zawodniczek nie mniej udany niż poprzedni. A ku temu na pewno są podstawy, o czym przekonał nas pierwszy start Mateusza Lendzioszka (UOLKA Ostrów Maz.)podopiecznego Zygmunta Klepackiego na Węgrzech, o czym pisaliśmy w poprzednim OPI. A co sądzi o tegorocznym sezonie nasz bohater.
- Mateusz, na początku powiedz o swoim starcie na Węgrzech.
- Zanim przejdę do startu na Węgrzech, wspomnę o występie w mistrzostwach Mazowsza, podczas których pobiłem rekord Polski w rwaniu do lat 20 wynikiem 155,5 kg, należący od 9 lat do Grzegorza Kleszcza. Potem był wspomniany start w Avenzie (Węgry)w zawodach o puchar krajów Unii Europejskiej. W nich tym razem pobiłem rekord Polski w podrzucie wynikiem 192,5 kg, a w dwuboju osiągnąłem 342,5 co dało mi brązowy medal.
- Przejdźmy do tegorocznego sezonu. Twój najważniejszy start!
- Oczywiście, dla wszystkich sportowców najważniejsza jest olimpiada w Atenach. Niestety, ja jeszcze na ten start muszę poczekać. Myślę za to o następnej olimpiadzie w Pekinie. Stąd w obecnym sezonie liczyć się będą dla mnie zawody, które zbliżą mnie do występu w Chinach.
- Więc, jakie to zawody?
- Przede wszystkim mistrzostwa Świata w Mińsku (Białoruś) do lat dwudziestu, które odbędą się pod koniec maja. Nie mniej ważne będą także mistrzostwa Europy do lat 20, które rozegrane zostaną na przełomie września i października w Burgas (Bułgaria).
- Między wspomnianymi zawodami, wystartujesz w pomniejszych imprezach.
- Tak, chociaż trudno nazwać takie zawody jak mistrzostwa Polski do lat 20 i mistrzostwa Polski seniorów, zawodami mniejszej rangi.
- Rozumiem, że w tych pierwszych jesteś kandydatem na "złoto", a drugich będziesz zdobywał doświadczenie.
- Właśnie tak.
- Inaczej niż w latach poprzednich, przygotowujesz się d wspomnianych wcześniej zawodów.
- Tak, gdyż dzięki moim wynikom, od września przebywam w ośrodku przygotowań olimpijskich w Ciechanowie. Tam trenuję wraz z ośmioma innymi zawodnikami, pod okiem gruzińskiego trenera Ivana Grikurova, który wychował kilku olimpijczyków.
- Także w Ciechanowie chodzisz do szkoły.
- Tak. Chodzę podobnie jak w Ostrowi do liceum, z tym że do klasy sportowej.
- Rozumiem, że masz zatem optymalne warunki, by osiągać jak najlepsze wyniki.
- Rzeczywiście tak, tym bardziej, ze trenuję wspólnie m.in. z Szymonem Kołeckim, srebrnym medalistą z Sydnej.
- Jak zatem wygląda twój normalny dzień.
- Rano oczywiście idę do szkoły. Potem od godziny 16 do 19 mam trening. Po nim zostaje czas na naukę własną. W międzyczasie odwiedzam oczywiście stołówkę, która znajduje się na terenie ośrodka, gdzie mam zapewniony całodzienne wyżywienie.
- Rozumiem, że bez problemów godzisz naukę z treningiem i zawodami.
- Na razie tak, chociaż wymaga to ode mnie często dużego wysiłku, szczególnie po powrotach z obozów.
- Nie tęsknisz za kolegami, rodziną?
- Cóż, musiałem się przystosować do nowych warunków. Oczywiście, gdy tylko nadarza się taka sytuacja kiedy nie mam zawodów w sobotę czy niedzielę, chętnie przyjeżdżam do Ostrowi.
- Będąc w ośrodku przygotowań olimpijskich, masz praktycznie wszystko zapewnione. Nie wspominałeś jednak nic o stypendium.
- No tak. Na pewno by się ono przydało. Na razie jedna, żeby otrzymać je z Polskiego Związku Ponoszenia Ciężarów, musze zdobyć medal podczas mistrzostw Europy do lat 20. Na to liczę. Dodatkowo myślę, że mam szansę otrzymać wsparcie finansowe w postaci stypendium od Burmistrza Ostrowi, który zadeklarował taką pomoc w ubiegłym roku.