Tekst brzmiał następująco: "W mżysty, ale nie świąteczny, superpowszedni poranek, świeżo sczechizowanemu bawidamkowi, Bożymirowi Smutnemu, zdało się, że przeżywa jakieś fantasy. Oto z na wpół rozwalającej się baszty niby-zamku wznoszącego się nieopodal placu Pod Ratuszem wychyliła się ni stąd, ni zowąd jakaś zmurszała i z lekka sczerniała struktura, przypominająca nie najokazalszy i źle scementowany żelazobetonowy pal. Nasz bohater, nieco zszokowany, pół zamyślony i pół zdziwiony, raz-dwa przeszedł na przeciwległy kraniec placu, by lepiej ujrzeć, co się stało. Na placu zauważył dwudziestopięciocentymetrowy relief w kształcie dwóch skrzyżowanych czerwonawozłotych nahajek. Pal znienacka się zachwiał i sczepiwszy się z minikonarem miłorzębu znad niby-fosy około zamkowej, runął z głośnym łubu-du. Hałas był wielki, nie dziw więc, że nasz obserwator nie dosłyszał pytania, które mu zadało najniewinniej wyglądające dziewczę z buzią w ciup, o włosach ciemnoblond, sczesanych gładko ku tyłowi, ukrytych pod moherowym kapelusikiem. Tymczasem pal ów zsiekł już konar i z nagła zapanował niemalże idealna cisza. Wonczas dopiero Bożymir, otrząsnąwszy się z jak niedospanego snu, dostrzegł cud- dziewczynę mrużącą jasnofiołkowe oczęta i wskazującą na coś superkształtną rączką."
źródło zdj. ZSP nr 2
Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.