Początek meczu należał do Sokoła. Już po kilku minutach drużyna prowadziła sześcioma punktami. Dobra gra w ataku i uważna obrona sprawiła, że z minuty na minutę przewaga była coraz większa. To było wyrównane spotkanie. Dobre akcje przeplatane były gorszymi, co sprawiło, że oba zespoły wielokrotnie zdobywały po kilka punktów z rzędu. Na niespełna 4 minuty przed końcem I kwarty zawodnicy Sokoła uzyskali najwyższe prowadzenie 11:22. Pod koniec jednak gospodarze zniwelowali swoją stratę, między innymi celnymi rzutami za 3 punkty. Ostatecznie kwarta zakończyła się wygraną Sokoła 22:28.
W II kwarcie gra wyglądała podobnie. Na początku gospodarze zmniejszyli swoją stratę, ale w połowie II kwarty ponownie przewaga Sokoła sięgnęła 11 punktów (27:38). Do przerwy wygrywaliśmy 38:47.
III kwarta to sporo błędów po obu stronach, sporo niecelnych rzutów i strat. Sędziowie najwyraźniej dostosowali się do gry, bo wiele "gwizdków" wzbudzało kontrowersje. Byli bardzo drobiazgowi, ale kilka razy potrafili zmienić swoje decyzje. Najbardziej odczuł to Tomek Gałan. Najwyższemu zawodnikowi na parkiecie w ciągu 2 minut odgwizdano trzy faule i tym samym już w połowie III kwarty rywale nie musieli się nim martwić. To zdecydowanie osłabiło sytuację Sokoła pod koszami, jednak przewaga nadal oscylowała w granicach 6-8 punktów. III kwarta była dość wyrównana i taki też był jej wynik 15:15.
Trzy kwarty Sokół był na prowadzeniu. Przed decydującą, ostatnią kwartą drużyna z Ostrowi miała 9 punktów przewagi - 53:62. Nic nie zapowiadało katastrofy, która nastąpiła w ostatnich minutach rozgrywki. Nie bez znaczenia była w kilku sytuacjach stronnicza postawa sędziów. Niektóre decyzje wyraźnie irytowały zawodników Sokoła. Tracili koncentrację i zaczęli przestrzeliwać rzuty. Gospodarze dla odmiany zagrali znacznie skuteczniej, dobrze bronili, a ich rzuty wpadały do naszego kosza - często z szansą na dodatkowe punkty z osobistych. Na niespełna 7 minut przed końcem meczu Sokół stracił prowadzenie (66:65). Trener wprawdzie rotował składem, jednak nie dawało to oczekiwanego rezultatu. Chęć szybkiego odrobienia strat sprawiała, że zawodnicy przestali grać zespołowo. To był błąd, bo indywidualna gra przynosiła więcej szkody niż pożytku. Przez kolejne 3 minuty Sokół nie potrafił zdobyć punktów, a szansa na dobry wynik coraz bardziej się oddalała. Sporo fauli odgwizdywano zawodnikom Sokoła. Skutkowało to trochę asekuracyjną grą w obronie, ale i tak - do końca meczu - jeszcze dwóch zawodników ostrowskiej drużyny zeszło z parkietu za 5 fauli. Ostatecznie nie udało się odzyskać prowadzenia. W tej kwarcie rywale prowadzili 38:15 i kolejny mecz zakończył się przegraną Sokoła, tym razem 91:77.
Już w sobotę odbędzie się mecz w Ostrowi z liderem grupy - jak do tej pory niepokonanym zespołem - MCS Daniel Gimbaskets 2 Przemyśl.
Stalma AZS UMCS Lublin - Sokół Ostrów Mazowiecka 91:77
(22:28) (16:19) (15:15) (38:15)
Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.