Krytycznie o ewakuacji LO

Dodano: 1 października 2004 23:42, Autor: ktosos_19


Poniższy felieton został podesłany przez anonimowego czytelnika.
Całą redakcją stwierdziliśmy, że felieton powinien ukazać się na łamach naszego portalu.
Dziękujemy za zainteresowanie się tematem próbnej ewakuacji Liceum Ogólnokształcącego.


W środę 29 września 2004 roku w budynku Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Ostrowi Mazowieckiej odbyły się próbne ćwiczenia gaśniczo-ratownicze. Uczniowie już wiele dni wcześniej wiedzieli, że takowe ćwiczenia się odbędą. Głównym punktem "programu" był symulowany pożar - to w nim wszystko miało swój początek. Oczywiście wcześniej każdy uczeń, nauczyciel i pracownik szkoły wiedział co tego dnia będzie się działo.

"Pożar" wybuchł na szóstej godzinie lekcyjnej. Na początku tej lekcji nauczyciele skrupulatnie sprawdzali obecność, aby po akcji ustalić, czy wszyscy uczniowie zostali "uratowani". Na przerwach poprzedzających tę lekcję można było zapoznać się z planami ewakuacji z poszczególnych klas, które wisiały w różnych miejscach na korytarzach. Dlaczego plany takie rozwieszono dopiero tuż przed ewakuacją? Czy prawdziwy pożar nie mógł się zdarzyć przed zaplanowanymi ćwiczeniami? Poza tym klasy były w dziwny sposób porozmieszczane po salach lekcyjnych, inaczej niż zawsze. Niektórzy nauczyciele wybierali sobie te miejsca, skąd łatwiej było im się ewakuować - to oddalało całe ćwiczenia od rzeczywistych warunków, jakie istniałyby przy prawdziwym pożarze. Sygnałem dla uczniów do rozpoczęcia ewakuacji był dźwięk dzwonka szkolnego. Nie we wszystkich klasach był słyszalny. Dopiero hałas, jaki robiły inne klasy, dał znać pozostałym uczniom o rozpoczęciu ćwiczeń. Młodzieży dość szybko udało się
ewakuować ze szkoły, co nie oznacza, że nie mogło być lepiej. Na przykład klasa, która znajdowała się na parterze tuż przy drzwiach ewakuacyjnych musiała, niewiadomo czemu, czekać aż najpierw ewakuują się niektóre klasy z drugiego piętra (a wiadomo, że zanim klasy z drugiego piętra zeszły po schodach na parter, klasa z parteru zdążyłaby już wyjść z budynku).

Gdy już prawie wszyscy ewakuowali się ze szkoły (prawie wszyscy, bo nie licząc tych, którzy "programowo" zostali uwięzieni w jednej z sal, niektórzy nie opuścili budynku, choć powinni) cała gromada uczniów (wraz z nauczycielami) po krótkim czasie udała się na boisko szkolne. Tam zaczęła się akcja ratunkowo-gaśnicza. Strażacy, używając specjalnego wozu z drabiną, ewakuowali przez okno drugiego piętra uczniów wraz z nauczycielem. Nie wiedzieć czemu nie spieszyli się zbytnio. Podobnie, a nawet gorzej, było z tempem pracy służb medycznych, o czym za chwilę. Jedynie samochody (policyjne, straży pożarnej i pogotowia ratunkowego) poruszały się od początku akcji do jej zakończenia bardzo szybko, co robiło dobre wrażenie, ale szkoda, że tempo takie nie miało miejsca przy innych elementach akcji. Zgromadzeni na boisku uczniowie mieli okazję zobaczyć ile czasu trwa umieszczanie ofiary pożaru w karetce pogotowia ratunkowego. Widok, jaki temu zdarzeniu towarzyszył, wywołał wśród "publiczn
ości"
głośny śmiech. Widocznie z dwóch możliwości (śmiać się, czy płakać?) uczniowie wybrali tę weselszą. Za to Dyrektor Liceum, Pan Włodzimierz Kazimierski, nie dołączył się do grona uczniów i był niezadowolony z reakcji swoich podopiecznych na zdolności ostrowskich ratowników zdrowia i życia. Miejmy nadzieję, że równie mocno był niezadowolony z tego, że umieszczenie potencjalnego poszkodowanego ucznia Jego szkoły zajmuje pracownikom szpitala kilka minut.

Z przykrością można stwierdzić, że jeżeli chodzi o ratowanie uczniów, to cała akcja nie miała w swoim efekcie zbyt istotnego znaczenia, bo, mimo wcześniejszych planów, uczniowie po opuszczeniu budynku i tak nie zostali dokładnie przeliczeni, obecność nie wszędzie została sprawdzona, a osoby odpowiedzialne za całą akcję tylko u niektórych opiekunów zaczerpnęli informacje na temat stanu klas po ewakuacji.

Absurdalną sytuacją jest także zachowanie pracowników Pogotowia Ratunkowego. Otóż w trakcie wychodzenia/wybiegania uczniów z budynku szkoły jeden z nich pośliznął się i upadłszy na ziemię doznał otłuczeń i rozerwał ubranie. Całe zajście zostało zgłoszone służbie medycznej, która na wszystko "machnęła ręką", bo przecież zajęci byli wtedy czym innym! Przypomina mi się teraz sytuacja, która miała miejsce w jednym z polskich ośrodków zdrowia: Chora kobieta, której do właściwego funkcjonowania potrzebne było akurat w tamtym momencie wykonanie zastrzyku, mimo próśb nie dostała potrzebnej pomocy, bo za wykonanie takiego zastrzyku trzeba przecież zapłacić. Na szczęście kobieta miała przy sobie telefon komórkowy i za jego pomocą sprowadziła do ośrodka zdrowia karetkę pogotowia, która udzieliła jej pomocy. Całe szczęście, że ekipa ratunkowa nie miała w tym czasie żadnych ćwiczeń...

W jednej kwestii na pewno zgodzę się władzami szkoły, miasta, służb ratowniczych itp., które z pewnością zgodzą się, że takie ćwiczenia są potrzebne. Przede wszystkim do wyciągania wniosków! Mam nadzieję, że będę miał jeszcze okazję przyjrzeć się podobnej akcji w przyszłości.

Katalog firm promowane

Kort tenisowy w Komorowie

07-300 Ostrów Mazowiecka

Zajęcia indywidualne i grupowe dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Zapraszamy!

Z.U.H. SERWO Adam Uszyński

ul. Kolberga 7
07-300 Ostrów Mazowiecka

WYMIEŃ STARY KOCIOŁ GAZOWY NA NOWOCZESNY KONDENSACYJNY

WRI-Deweloper

ul. Kolarska 26 (przy placu budowy)
07-300 Ostrów Mazowiecka

APARTAMENTY KOLARSKA - ETAP III

Regulamin | Polityka prywatności | Reklama | Kontakt

UWAGA! Ta strona używa plików cookie i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, dostosowywania stron do indywidualnych potrzeb użytkowników oraz w celach reklamowych i statystycznych. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza, że pliki cookie będą zapisywane w pamięci urzadzenia. W każdym momencie można zmienić te ustawienia. Szczegóły w Polityce Prywatności. [Zamknij]