Od początku Sokół nie wszedł dobrze w grę, brak koncentracji w obronie sprawił, że po 3 minutach przegrywaliśmy już 2:12. Potem było już lepiej, gra się wyrównała, ale pod koniec I kwarty goście zdobyli 4 punkty z rzędu i uzyskali 10 punktową przewagę (14:24). Druga kwarta to gra kosz za kosz, koszykarze ostrowskiej drużyny grali na słabej skuteczności rzutowej, ale nie pozwalali rywalowi na powiększanie przewagi - jeśli już udało się gościom dorzucić kilka punktów, to w odpowiedzi trafiali nasi zawodnicy i sytuacja znowu wracała do normy.
W tym sezonie zdecydowanie lepiej gramy w drugiej połowie i strata około 10 punktów na tym etapie gry była do odrobienia. Niestety w połowie II kwarty kontuzji pleców doznał Piotr Barszcz i musiał opuścić parkiet. To wyraźnie pokrzyżowało plany naszego zespołu. Do tej pory to głównie Barszcz i Michał Wojtyński brali na siebie ciężar zdobywania punktów. Rywalom było trudno zatrzymać dwóch strzelców. Jeśli Michał był kryty, to punkty zdobywał Piotrek i odwrotnie. Tym razem nasi przeciwnicy mieli już łatwiej i skupili się na obronie przeciwko Michałowi. W końcówce ponownie słabo wypadła obrona Sokoła, goście zdobyli 11 punktów z rzędu - w tym 3 razy za trzy punkty. Po dwóch kwartach przegrywaliśmy 24:44. Nie wyglądało to już tak dobrze, a dodatkowa strata Piotrka nie wróżyła nic dobrego.
W przerwie wystąpili tancerze z grupy Zament i Mini Zament. W dalszych odsłonach zawodnicy Sokoła próbowali odrabiać straty, ale tego dnia po prostu nic im nie wpadało. W połowie IV kwarty wynik był praktycznie przesądzony i na końcówkę meczu trener wpuścił zawodników rezerwowych. Ostatecznie spotkanie zakończyło się przegraną Sokoła 46:73.
Tego dnia zagraliśmy jeden z najsłabszych meczów w historii Sokoła. Zawodziła zwłaszcza skuteczność w ataku. Oddaliśmy 60 rzutów z gry (rywale 67), ale nam do kosza wpadło tylko 13 - co dało fatalne 21,7% skuteczności, przy 41,8% AZS-u. Po raz pierwszy w sezonie przegraliśmy też rywalizację na deskach, ale wpływ na to miała też skuteczność rzutowa, bo po wielu akcjach AZS-u nie było, co zbierać, a po naszych rzutach goście podbijali sobie statystyki. W zbiórkach w ataku było 12:15, jednak rywale bardzo często zdobywali punkty z ponowienia.
Ogólnie statystyki Sokoła (poza rzutowymi i zbiórkami) nie wyglądały aż tak źle, jak wskazywałby wynik, a na pewno drużyna nie zawiodła w blokach. Sześć razy zawodnicy Sokoła zatrzymali swoich przeciwników, a aż czterokrotnie zrobił to Przemek Jaworski, który z 24 blokami w sezonie jest najlepiej blokującym zawodnikiem w II lidze. Tym razem nam nie wyszło, szkoda, bo kibice nas nie zawiedli i licznie przybyli na to spotkanie, i zapewne tak jak i koszykarze ostrowskiej drużyny wyszli trochę rozczarowani grą i wynikiem. Przed nimi jeszcze sporo meczów i na pewno będą walczyć, by osiągać w nich zdecydowanie korzystniejsze rezultaty.
Za tydzień Sokoła czeka trudny mecz w Warszawie z zespołem KS Shmoolky Warszawa, w którym pod znakiem zapytania jest występ Piotra Barszcza. Zabraknąć może również Damiana Zaperta, który w dzisiejszym meczu otrzymał kolejny faul techniczny i prawdopodobnie podczas najbliższego meczu będzie musiał pauzować.
SOKÓŁ Ostrów Mazowiecka - AZS UMCS Lublin 46:73
(14:24) (10:20) (14:14) (8:15)
Sokół: Grudziński 9 pkt., Skarpetowski 8 pkt., Grabowski 6 pkt., Jaworski 5 pkt., Niedbalski 5 pkt., Koźluk 4 pkt., Wojtyński 3 pkt., Zapert 3 pkt., Barszcz 2 pkt., Wilczyński 1 pkt., Krawczyk, Zadroga.
Źródło tabeli: PZKosz
Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.