Przeczytaj relacje harcerzy z wyjazdu:
Już pierwszego dnia na apelu mieliśmy okazję zobaczyć, ilu tak naprawdę nas jest. Cały Zlot Grunwaldzki liczył 1340 osób. Dla wielu z nas był to pierwszy zlot tworzony na tak dużą skalę. I choć pierwszego dnia byliśmy spragnieni niezapomnianych przygód i niezwykłych przeżyć, deszcz pokrzyżował nasze plany. Dzięki naszej liczebności, ponieważ stanowiliśmy 1/4 Gniazda Mazowieckiego pełniliśmy pierwszego dnia warty. Deszcz nam nie był straszny, a starsi harcerze objęli wartę także w nocy czuwając nad spokojnym snem reszty zlotowiczów.
Ku naszej radości kolejny dzień powitał nas, może trochę pochmurnym, ale za to niebem bez deszczu. Mogliśmy spokojnie wyruszyć na wędrówki zlotowe by odkryć okolice Pól Grunwaldzkich. Tematyka wędrówek była różna. My zdecydowaliśmy się wrócić zwycięsko z bitwy i wybraliśmy trasę przygotowaną przez grunwaldzkie centrum duchowe. Oprócz zadań zręcznościowych i z wiedzy ogólnej musieliśmy wykazać się zaufaniem do drugiej osoby, a także mogliśmy podziwiać piękne widoki Grunwaldzkiego krajobrazu. Z wędrówki wróciliśmy zadowoleni i głodni. Na szczęście na miejscu powitał nas pyszny obiad i niestety znowu zaczęło padać, ale nauczeni poprzednim dniem, potrafiliśmy sobie znaleźć dogodne zajęcie.
Dopiero trzeci dzień zlotu powitał nas słońcem i nadzieją na bezchmurną pogodę już do końca zlotu. Mogliśmy przebrać się w nasze stroje średniowieczne, które tak pieczołowicie przygotowywaliśmy w domu. Damy, rycerze, wieśniacy i dworzanie dumnie wystawili swoje stanowiska na Jarmarku Regionów. Mogliśmy próbować wypieków, konkurencji, a także poznać historię innych miast, z których pochodzili harcerze. My też wystawiliśmy swoje stoisko cieszące się dużym zainteresowaniem.
Po południu wzięliśmy udział w tajemniczo brzmiącej Akademii "Od pazia do giermka". Pierwsza pomoc w sytuacjach taktycznych, psy poszukiwawczo-ratownicze, czy wizyta w muzeum i w izbie tradycji to tylko niektóre punkty, na których byliśmy. Każdy z nich był bardzo ciekawy i za każdym razem czegoś się uczyliśmy. W godzinach wieczornych mieliśmy okazję być na Turnieju Gniazd organizowanym po raz pierwszy w tym roku. W reprezentacji Gniazda Mazowieckiego wystąpiła nasza harcerka, druhna Basia i z niezwykłym uporem, mimo swojej małej postury walczyła w imieniu Mazowsza.
Kolejnego dnia uczestniczyliśmy w Apelu Pamięci poświęcony wszystkich tych instruktorów , którzy od 26 lat współtworzyli Wspólnotę Drużyn Grunwaldzkich. Podczas apelu rozpalono watrę, czyli specjalne harcerskie ognisko. Czworo harcerzy z naszej drużyny stanęło nocą na honorowej straży tego ognia. Wieczorem wędrownicy mogli udać się na wędrowniczą watrę, czyli spotkanie, na którym rozmawialiśmy o tym, czy na harcerzu można polegać jak na Zawiszy. Spotkanie z innymi wędrownikami i wymiana poglądów dostarczyło nam wiele przemyśleń. W piątek wszystkich zlotowiczów czekało wyzwanie: taniec belgijski na wzgórzu pomnikowym. Na miejscu do wspólnego tańca dołączyli się też turyści, a także rycerze i damy biorący udział w rekonstrukcji Bitwy pod Grunwaldem. Po powrocie naszą drużynę czekało jeszcze jedno wyzwanie: koncert piosenki zlotowej. Mimo tylko jednej próby i prawie 20 osób na scenie, wyszło nam bardzo ładnie i mamy nadzieję wystąpić jeszcze nie raz na innych konkursach piosenki harcerskiej.
W sobotę od rana drużyny reprezentacyjne każdego Gniazda Zlotowego przygotowywały się do uroczystego Apelu Grunwaldzkiego. Nie mogło tam zabraknąć także naszych harcerzy i wędrowników. A druh Adam pełniący rolę proporcowego odebrał w czasie tego apelu siódmą już Odznakę Grunwaldzką zdobytą przez naszą drużynę.
Tradycyjnym punktem Zlotu jest inscenizacja bitwy, którą oglądaliśmy z pierwszego rzędu, dzięki temu nic nie mogło nam umknąć. Po bitwie nie mogło zabraknąć naszego grunwaldzkiego, obowiązkowego punktu programu, czyli pierogów z jednego ze straganów stojących niedaleko pola bitwy. Tego dnia jeszcze czekał nas jeden punkt programu: festiwal kolorów. Nikt nie mógł z niego wrócić czysty. Pomarańczowa twarz i niebieskie włosy? Każdy z nas od góry do dołu był obsypany kolorowym proszkiem. Z żalem opuszczaliśmy amfiteatr, na którym jeszcze trwał festiwal kolorów i ze smutkiem spoglądaliśmy na pole namiotowe z okien autobusu.
Dla wszystkich z nas ten zlot był niezapomnianą przygodą i czasem spędzonym ze wspaniałymi ludźmi. Zapraszamy do oglądania zdjęć, które podkreślają jak dobrze się bawiliśmy, a u nas, uczestnikach zlotu, wywołują łezkę w oku z powodu zakończenia tak pięknej przygody.
Dziękujemy Panu Jerzemu Bauerowi - Burmistrzowi Miasta, za pomoc w zorganizowaniu tego wyjazdu. Bez tej pomocy część osób nie zdecydowałaby się na wyjazd i nie przeżyła niezwykłej przygody podczas Największej Harcerskiej Ustawki Lata 2017.
Czuwaj!
pwd Katarzyna Kulesza, przyboczna 29DH"Pogodni"
Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.