Może nie przy stole prezydialnym, jakby z katedry nauki, ale raczej za stołem rodzinnym czy przyjacielskim, dzieci z ostrowskiej Jedynki uczcili wielką postać Kościoła Powszechnego, którego życie poprzez zwykłą codzienność zadziwiło cały świat i zawiodło go w aureoli świętości na wyżyny niebieskie.
Przeplatane wątki z młodości Karola Wojtyły łączyły się z posługą papieża wypełniającego swe powołanie w osobie Głowy Kościoła Jana Pawła II. Lata szkolne, zdolności teatralne, talent językowy, muzyczny i pisarski, interesowanie się jak każdy chłopiec w jego wieku, sportem, zwłaszcza piłką nożną, pływaniem i jazdą na nartach, przełożyły się na bogactwo jego powołania kapłańskiego, biskupiego i potem papieskiego. Zwykła świętość, która ujmowała swą serdecznością i otwartością człowieka, zwłaszcza porzucanego, osamotnionego i skrzywdzonego przez los. Jego spontaniczność zachwycała, lecz najbliższych z otoczenia kłopotała.
Modlił się gorliwie i wytrwale, podczas, gdy inni już wysiadali, on trwał zawsze przy Bogu, i nie ważne, czy w cichej postawie prostracji kaplicznej, padając na twarz w rozkrzyżowaniu wobec majestatu Boga, czy w otoczeniu fleszy, kamer i ogromnej rzeszy wiernych. Zatopiony w kontemplacji stawiał w osłupienie przekaz telewizyjny, ale też tworzył wielkie show duchowości, zwłaszcza pośród młodych, porywając ich sercem, dowcipem i Bożą prawdą.
Szukał każdego człowieka, jak niegdyś Chrystus, odbywając wiele pielgrzymek i podróży, nawet w najdalsze zakątki świata. Młody człowiek, jako nadzieja Kościoła, był zawsze oczkiem w jego głowie i szczególną uwagę poświęcał młodym świata, przemawiając do nich z okna przy ul. Franciszkańskiej 3 czy okna watykańskiego na Placu św. Piotra, a także z okna spotkań Światowych Dni Młodzieży.
Co sam otrzymał, jako prezent, nie chował dla siebie, lecz dzielił się z każdym potrzebującym, i nie ważne, czy to zwykły obrazek, kwiatek, jedzenie czy jakiś samochód. Siłę czerpał z Boga, stąd chętnie sięgał po miejsca Jego bliskości. Stworzone piękno gór pozwalało mu szusować na nartach i podziwiać je podczas licznych spacerów. Zamek i ogrody Castel Gandolfo stawały się Mekką wakacyjnego wytchnienia, gdzie wiele myśli przelewał na papier i serwował Kościołowi, jako nauczanie.
Nie potrzebował ni sławy, ni rozgłosu, a i tak filmowe kamery oraz obiektywy fotoaparatów uwieczniały każdy jego ruch, czyniąc go najbardziej obrazowym człowiekiem świata. W dużej mierze przyczynił się do tego jego przyjaciel Arturo Mari. Przyjaźnił się z wieloma osobami, ale najwięcej wierności i czasu poświęcał mu jego osobisty sekretarz ks. Kardynał Stanisław Dziwisz.
Te wątki z życia papieża Polaka przeplecione wieloma piosenkami i pieśniami o charakterze Maryjnym, podkreśliły jeszcze jedną jakżeż istotną cechę jego pontyfikatu, wskazując, że cały powierzył się Maryi, a Ona go nigdy nie opuściła, nawet w najtrudniejszych chwilach życia. Strzały Ali Agcy na Placu św. Piotra wymierzone w niego, Maryja zasłoniła swoim matczynym płaszczem i nie pozwoliła go zdetronizować z Głowy Kościoła.
Niby odszedł, ale wciąż żyje pośród nas jako żyw, w naszej pamięci i przekazanym słowie, bo przecież całą swoją osobą dawał nadzieję Polsce, na lepsze jutro zmian ustrojowych, przywołując Zstąpienia Ducha Świętego, nadzieję młodym, że z Chrystusem pokonają wszystko, co jest światową kłodą w ich rozwoju, nadzieję Kościołowi i człowiekowi w przekraczaniu progu wieków XX/XXI, nadzieję nieba, byśmy ponownie się z nim spotkali, ale póki co, jesteśmy i żyjemy na ziemi, to i tak daje nam nadzieję i siłę, byśmy trwali przy Bogu, swej wierze i Kościele. Idźmy, zatem, z nadzieją papieską i dumą bycia jego uczniami
Wykonanie najmłodszej dziatwy, pamiętliwych o Janie Pawle II, iście dojrzałe, ujmujące i dające niezwykłe doznania emocjonalne, uczuciowe, zmysłowe i estetyczne. Zauważyła to też dyrekcja, dziękując koordynatorom i aranżerom tej wspaniałej inscenizacji, ale przede wszystkim małym aktorom za ich zaangażowanie, poświęcony czas i dany talent recytatorski czy śpiewaczy. Ostatnim akordem spotkania była odśpiewana i bliska papieżowi "Barka", która w splecionych rękach wszystkich zebranych na sali dała uczucie wielkiej łączności ze św. Janem Pawłem II.
ks. Jan
Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.