Złote medale (za zwycięstwa w rwaniu - 78 kg!, podrzucie - 100 kg! i dwuboju) na szyi Malwiny zawiesił, poproszony o to przez organizatorów, Leszek Mościcki, dyrektor MOSiR-u w Ostrowi Mazowieckiej. Jako trzeci w kolejności: po trenerze Klepackim i trener Danucie Soćko Malwinkę wycałowałem ja, z czego jestem bardzo dumny. A potem, kiedy na zapleczu pojawili się ostrowiacy uściskom i całusom nie było końca. Zwycięstwo z przewagą 22 kg nad drugą w zawodach Malwiną Hetzyg było przygniatające!
Rodziców Malwiny zapytałem o początki jej kariery. Najpierw tata:
- To dziwna sprawa. Malwinka przypadkiem znalazła się na siłowni. Poszła tam towarzysząc koleżance, która już ćwiczyła. Chciała w życiu robić w ogóle, co innego, ale dzięki temu przypadkowi i "dobremu trenerskiemu oku" trenera Zygmunta Klepackiego możemy dziś świętować. Przyznam, że chyba po pierwszym pół roku jej treningów zaczęliśmy z żoną troszkę "marudzić", żeby rzuciła ten sport i koncentrowała się na nauce, gdyż uczyła się bardzo dobrze - do domu zawsze przynosiła świadectwa z czerwonym paskiem, więc zaczęliśmy się nieco obawiać, czy treningi nie zaprzątną jej głowy całkowicie. Ale wkrótce zaczęły przychodzić sukcesy sportowe. Nie było zawodów, z których Malwinka nie przywoziłaby medali, nagród i tak to trwa do dzisiaj.
- Właśnie, a propos dzisiaj.... Spłakał się Pan troszkę...?
- Właściwie jeszcze teraz mam uciska w gardle, może i łezka poleciała. Ciągle nie możemy chyba do końca uwierzyć. Przyznam, że po rwaniu, gdzie osiągnęła przewagę dziesięciu kilogramów, bardzo obawiałem się o pierwszą próbę w podrzucie. Ale Malwinka zrobiła to wspaniale. Odetchnąłem.
- A teraz proszę mamę Malwiny chyba, że jeszcze nie może Pani mówić...
- Jestem szczęśliwa. Liczyliśmy na dobry wynik, ale na pewno nie aż na tak dobry. Przyznam, że popłakałam się ze szczęścia i twierdzę, że na takie łzy zgadzam się jak najczęściej. To po prostu wielkie, wielkie wzruszenie. W zasadzie pierwszy raz przyjechaliśmy z mężem na zawody takiej rangi, żeby towarzyszyć córce i ją dopingować. Bałam się szczególnie o podrzut, bo Malwinka jeszcze na żadnych zawodach nie zaliczyła wszystkich sześciu podejść, więc im było bliżej końca, tym bardziej bałam się, że "wreszcie" coś spali, ale nie. Zaliczyła wszystkie podejścia i jeszcze te rekordy Polski seniorek.... Przepraszam, znowu się wzruszyłam.
Mama Malwiny wzruszyła się rzeczywiście, więc o wrażenia zapytałem dyrektora ostrowskiego MOSiR-u - Leszka Mościckiego.
- Wszyscy płaczą, tata, mama, koleżanki z Ostrowi, Pan też...?
- Muszę przyznać, że też przez jakiś czas miałem pewne utrudnienia w ostrości widzenia, ale przecież Pan redaktor (jak dostrzegłem) również nie krył wzruszenia.
- Owszem zdarzyło się, ale mówmy o pańskich wrażeniach.
- Nie można się nie cieszyć. Tutaj, w Makowie, nasza Malwinka pokazała wszystkie swoje umiejętności, pobiła dziesięć rekordów Polski, w tym pięć rekordów seniorskich, więc wynik mówi sam za siebie. Szczególnie dumny jestem z faktu, że miałem zaszczyt wręczać jej złoty medal i nagrodę główną oraz z tego, że na podium Malwina stała w dresie ostrowskim, w barwach i z herbem miasta, mimo iż oficjalnie startowała jako zawodniczka WLKS Siedlce.
Dziewczęta, który na makowskie zawody przyjechały liczną grupą z Ostrowi również nie kryły wzruszenia. Kilku z nich leciały łzy jak grochy, kiedy wreszcie mogły wyściskać swoją starszą koleżankę. Również wieloletni kibice ostrowskich ciężarów: Janusz Wacławek i Jerzy Pęksa tym razem nie wyglądali na wybitnie odpornych na wzruszenia. Janusz miał łzy w oczach i nawet nie chciało mu się ze mną porozmawiać - "Daj spokój, co tu mówić. To trzeba było zobaczyć"!
Długie badania antydopingowe i pożegnanie z kibicami oraz rodzicami sprawiło, że z Malwiną rozmawiałem następnego dnia, w miejscu zakwaterowania, a więc już "na spokojnie".
- I co mi powie Mistrzyni Polski...?
- Ze startu jestem ogromnie zadowolona. Zrobiłam wszystko co miałam zrobić, co ustaliliśmy z trenerem. Pobiłam pięć rekordów Polski do lat 20 i pięć rekordów seniorek.
- Wiem, że kiedy wychodziłaś na pierwszą próbę w podrzucie miałaś lekką pretensję do trenera Klepackiego, że założył 92 kg, a nie 95 tak jak chciałaś.
- Tak, ale trener wiedział co robi. Po rwaniu byłam podekscytowana rekordem Polski i dużą przewagą nad Maliną Hetzyg. Trener uznał, że trzeba podejście zrobić spokojnie, żeby zapewnić sobie wewnętrzny spokój i tak się stało.
- I po pierwszym podrzucie, jak to mówią "było już posprzątane".
- Tak. Wiedziałam już, że mam złoto i tytuł więc w następnych podejściach walczyłam w zasadzie już tylko o wynik i rekordy Polski. Nerwy było mniejsze i mogłam walczyć dla mojej publiczności i rodziców.
- Podczas przerwy między rwaniem a podrzutem rozmawiałaś z sędziną dzisiejszych zawodów, Barbarą Bąk-Sachmacińską, której w efekcie odebrałaś kilka rekordów kraju.
- Tak, to prawda. Ale Basia bardzo mnie wspomagała. Jest naprawdę bardzo przyjemnie, kiedy osoba, której rekordy się odbiera potrafi tak wspaniale na to reagować i jeszcze wspierać duchowo. Sądzę, że ta rozmowa w przerwie i doping Basi pomogły mi w ustanowieniu kolejnych rekordów.
- A teraz o tacie i mamie. Rodzice pierwszy raz przyjechali na zawody oglądać Cię na żywo.
- Zgadza się. Dlatego choć może nie było tego widać bardzo się stresowałam. Bałam się, że coś nie wyjdzie, że będą na to patrzyli... no, ogólnie byłam wyjątkowo poddenerwowana.
- A wyszło na to, że ten stres Ci pomógł. Mama mówiła, że po raz pierwszy zaliczyłaś wszystkie sześć bojów. Może jednak powinni jeździć na wszystkie Twoje starty...?
- Może rzeczywiście coś w tym jest, ale z jeżdżeniem na wszystkie starty może być trudno - budżet domowy może tego nie wytrzymać (śmiech).
- Ale nie pozwoliłaś rodzicom zabrać kamery...
- Nie chciałam i chyba dobrze, bo stres byłby jeszcze większy.
- Czy córka może się cieszyć z łez matki... ? Uwaga, pytanie podchwytliwe.
- Kiedy stałam na podium zobaczyłam, że mama płacze a tata ledwie się od łez powstrzymuje. Kiedy to zobaczyłam samo o mało się nie rozbeczałam. Jest to jednak piękne uczucie i życzę wszystkim moim koleżankom, żeby mogły go doświadczać jak najczęściej. Dopiero tutaj, kiedy położyłam się do łóżka, około 23-tej dotarło do mnie ile radości sprawiłam rodzicom i wszystkim ostrowiakom, którzy byli na widowni.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że jest to prawdopodobnie pierwszy tytuł Mistrza Polski Seniorów, w jakiejkolwiek dyscyplinie indywidualnej (proszę Czytelników o poprawienie jeśli się mylę) dla Ostrowi od czasu Henryka Trembickiego...
- Jeśli tak, to tym bardziej się cieszę i liczę na to, że wkrótce dołączy do nas Mateusz Lendzioszek, który przecież niedawno został Wicemistrzem Polski.
- Za dwa tygodnie następny sprawdzian - Mistrzostwa Europy Juniorów, w słowackim Trencinie.
- Tak. Nie bardzo jest czas na świętowanie. Muszę znowu przyłożyć się do treningów i powalczyć o medal, chociaż nie ukrywam, że będzie trudno. Żeby myśleć o medalu muszę jeszcze dołożyć kilka kilogramów do dzisiejszego wyniku, a to nie będzie łatwe.
- Wróćmy jeszcze na chwilę do wczorajszego wielkiego wieczoru. Oficjalnie reprezentowałaś WLKS Siedlce, ale w dresie Ostrowi Mazowieckiej. Kiedy miałaś schodzić z podium odwróciłaś się i pokazałaś mi, żebym sfotografował właśnie ten dres z napisem na plecach "Ostrów Mazowiecka".
- Zawsze czułam się ostrowianką i zawsze będę wierna moim ostrowskim kibicom i mojemu miastu i to bez znaczenia w jakich barwach oficjalnie przyjdzie mi stratować. I to właśnie usiłowałam wczoraj pokazać.
- Serdecznie dziękuję Ci za rozmowę i trzymam kciuki, ja i całe nasze miasto za słowacki Trencin.
- Dziękuję i jeszcze raz chcę podziękować wszystkim kibicom. Tym, którzy wczoraj tu byli, ale i tym którzy nie mogli przyjechać, a wiem, że mnie wiernie od lat dopingują. To także dla Was ten medal. Dziękuję.
Malwina na widowni
Niespokojny trener Klepacki
Malwina w szatni
Wielka trójka Mistrzostw Polski Kobiet
Dekoracja zwycięzców
Były łzy, były całusy, uściski, wiwaty, kwiaty, ogólne szczęście w "ostrowskim obozie". Trener Klepacki cieszył się radośnie i wyjątkowo - jak to mówią: "gdyby nie uszy śmiałby się na okrągło". Malwina udowodniła, że lata ciężkiej pracy przyniosły wspaniały efekt. Pokazała również, że jej sukcesy stanowią siłę napędową dla młodych ostrowianek, które już licznie gromadzą się na zajęciech u trenera Klepackiego w ostrowskim MOSiR-ze. Mnie jednak najbardziej wzruszył gest Malwiny, która jest dumna z noszenia ostrowskich barw i jeśli tylko może, podkreśla wszędzie, że jest z Ostrowi Mazowieckiej. Nie trzeba być specjalnie domyślnym, że wszyscy ostrowscy kibice chcą, aby i Miasto było dumne z Malwiny. A dyrektor Leszek Mościcki zapowiedział, że zwróci się do burmistrza Szymalskiego i Rady Miasta o odpowiednie uhonorowanie naszej rodaczki - Mistrzyni Polski, Malwiny Rowińskiej. Jesteśmy z Ciebie dumni Malwinko.
http://www.ostrowmaz.com/pliki/malwina_rowinska.mp3
http://www.ostrowmaz.com/pliki/dekoracja.mpg
http://www.ostrowmaz.com/pliki/drugie_podejscie.mpg
http://www.ostrowmaz.com/pliki/trzecie_podejscie.mpg
Malwina Rowińska w barwach ostrowskich
Malwina razem z rodzicami
Kibice naszej Mistrzyni Polski
Trener Klepacki i Malwina Rowińska
Komentarze
Dodano: 4 października 2005 00:58, ~Salo
brawo brawo oby tak dalej
Dodano: 6 października 2005 10:14, ~WIERNY KIBIC
Brawo! Gratulacje.tak trzymaj. Jesteśmy z Tobą.
Dziękujęmy. P O W O D Z E N I A!
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.