"Resort edukacji chce jednak ukrócić takie sytuacje. Zaproponował związkowcom, aby do nowelizacji Karty nauczyciela wpisać, że nauczyciel szkół feryjnych (samorządowych) ma prawo do 50 dni roboczych udzielanych zgodnie z planem urlopów. Nie mógłby jednak wybrać dowolnego dnia w ciągu roku (jak jest w przedszkolach), ale tylko te wolne od zająć dydaktyczno-wychowawczych" - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Kto na tym skorzysta? Nauczyciele i związkowcy mówią, że nikt i wyliczają, że każdy z nauczycieli straci na tym rocznie 6 dni wolnego. Dlatego zdania na temat planu MEN są raczej nieprzychylne. Dyrektorzy i pedagodzy zastanawiają się, jak miałoby to być rozwiązane. "Załóżmy, że będzie 50 dni roboczych wolnego dla nauczycieli uczących w szkołach. Dziś mamy 45 dni roboczych wakacji, 10 dni roboczych ferii zimowych, nie wspominając już o wolnych 'dniach dyrektorskich'. Czy to znaczy, że nauczyciele po wykorzystaniu tych 50 dni mają przychodzić do placówki i np. porządkować swoje miejsce pracy, a może przełożeni wymuszą na nich wypisanie wniosku urlopowego kosztem krótszych ferii lub wakacji" - zastanawia się cytowany w artykule Sławomir Wittkowicz, przewodniczący WZZ "Forum-Oświata".
Możliwe jest to, że jeśli zmiany zostaną zaakceptowane wejdą w życie już w 2022 roku.
Źródło zdjęcia: News4Media
Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.