Co więcej, bez podwyżek tych pracowników czekają "realne obniżki" ze względu na inflację, która rok do roku wynosi 5 procent. "To jest zła decyzja i szkodliwa nie tylko dla pracowników, ale również dla całej gospodarki" - komentuje w mediach rządowe plany Norbert Kusiak, dyrektor Wydziału Polityki Gospodarczej i Funduszy Strukturalnych OPZZ i dodaje: "Pracownicy sfery budżetowej mieli zamrożone płace już przez dłuższy okres, a mamy sytuację, w której inflacja jest znacznie wyższa od pierwotnych założeń i być może w tym roku sięgnie 3-4 proc., co obniża realną siłę wynagrodzeń pracowniczych".
Jeszcze w maju związkowcy zaproponowali 12-procentową podwyżkę dla budżetówki. Miało to, w ocenie strony pracowniczej, zniwelować efekt inflacji i być jednocześnie rekompensatą za brak podwyżek w ostatnich latach.
Kwestia płac w sferze budżetowej to nadal tylko projekt budżetu, jednak związki nie mają wielkich nadziei i sądzą, że jeśli państwo jednak jakieś dodatkowe pieniądze przyzna, to małe, bo równe inflacji. "Jeśli tak się stanie, trudno to jednak uznać za sukces. Płace w sferze budżetowej powinny rosnąć szybciej i to w sposób odczuwalny dla setek tysięcy pracowników. To oni codziennie dbają o sprawne funkcjonowanie państwa i jego instytucji. Już teraz sfrustrowani i wściekli związkowcy OPZZ-u ze sfery budżetowej podnoszą potrzebę zdecydowanej reakcji. Być może dojdzie w najbliższym czasie do manifestacji w tej sprawie" - ocenia Piotr Ostrowski z OPZZ-u właśnie.
Niezależnie od tych decyzji w 2022 r. płaca minimalna ma wynieść 3 000 zł zł brutto. Dodatkowo rząd zamierza od stycznia wprowadzić zmiany podatkowe, a jedna z nich zakłada zwiększenie kwoty wolnej od podatku do 30 000 zł rocznie.
Źródło zdjęcia: iStock
Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.