Jak to liczyć?
Problem w tym, że nie bardzo było wiadomo, jak policja ma ustalić, czy odległość została zachowana. "Policja nie ma urządzeń, które dokładnie zmierzą dystans dzielący samochody. To nie chodzi o to, czy ktoś jadąc 100 km/h, zachował 45 czy 55 metrów od pojazdu poprzedzającego. Policja zareaguje na ewidentne najeżdżanie, koniec z mruganiem światłami czy trąbieniem na wolniejszych kierowców" - mówił na początku czerwca komisarz Andrzej Fijołek, z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Ale to się zmienia. Policjanci z Kielc na trasie S7 zastosowali nowe rozwiązanie. "Przy wykorzystaniu laserowego miernika i służbowego drona mundurowi obserwowali odcinek jednej z najważniejszych dróg krajowych w Polsce. Stróże prawa zatrzymali 3 kierujących pojazdami, którzy do nowych przepisów się nie zastosowali" - informuje podkomisarz Karol Macek, oficer prasowy KMP w Kielcach. Dron latał na odcinku S7 od węzła Jaworznia do węzła Chęciny. Przez trzy godziny zatrzymano trzech kierowców, którzy nie stosowali się do nowych przepisów. "Tylko w tym roku na terenie miasta i powiatu kieleckiego doszło do 487 zdarzeń z powodu zbyt małego odstępu" - dodaje Macek.
Zasada trzech sekund
Kierowca sam może określić, czy zachował odpowiednią odległość. Metoda jest bardzo prosta: kierowca obserwuje auto jadące przed nim i gdy mija ono jakiś punkt (słupek kilometrażowy, przęsło ekranu akustycznego, filar wiaduktu) liczy do 3. Kierowca ma dotrzeć do tego samego punktu w chwili zakończenia liczenia lub później. Oznacza to, że został zachowany odpowiedni dystans. Zaznaczmy, że ta liczba 3 stosowana jest trochę na wyrost, ale podyktowane jest to względami bezpieczeństwa. Można również próbować oszacować odległość na podstawie wspomnianych słupków rozstawionych co 100 metrów. Jednak nie zawsze wszystkie są na swoich miejscach.
Źródło zdjęcia: Świętokrzyska policja
Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.