Tego samego dnia około 9.00 na skrzynkę mailową wypożyczalni przyszło powiadomienie z systemu GPS o krytycznym stanie akumulatora, kilka sekund później pojawił się komunikat, że praca rejestratora jest zasilana przez baterię, co wskazywało, że akumulator został odłączony. Po około 30 minutach przyszła kolejna wiadomość, że auto jest holowane bez załączonej stacyjki. System wskazywał, że samochód znajduje się na jednej z ulic w Ostrowi Mazowieckiej. Pracownica wykonała zatem telefon do wynajmującego, który oświadczył, że jest w pracy. Samochód pozostawił w Wołominie w pobliżu miejsca zamieszkania i kiedy rano wyjeżdżał pojazd jeszcze tam stał. Kobieta poleciła mu udać się na policję w celu zgłoszenia kradzieży samochodu. 27-latek stawił się w Komendzie Rejonowej Policji na Mokotowie późnym wieczorem, około 23.00, gdzie złożył obszerne zawiadomienie, podając wszystkie szczegóły.
W tym czasie pracownik wypożyczalni skontaktował się z policjantami z Ostrowi Mazowieckiej, zgłaszając, że GPS wskazuje, że skradziona toyota znajduje się na terenie jednej z tutejszych posesji. Funkcjonariusze pojechali na miejsce i w przydomowym garażu odnaleźli nadwozie po zdemontowanym już samochodzie. Wstępnie ustalono, że sprawca prawdopodobnie użył urządzenia do zagłuszania sygnału nawigacji satelitarnej zainstalowanej w aucie, próbując uniemożliwić lokalizację pojazdu. Jak się okazało, nieudolnie.
Lokalni funkcjonariusze zabezpieczyli część skradzionego pojazdu, przeprowadzili jego oględziny i zatrzymali 55-latka do wyjaśnienia. Został on zwolniony następnego dnia w związku z tym, że nie było dowodów wskazujących na jego udział w przestępstwie. Mężczyzna miał zostać poproszony przez swojego kuzyna o przysługę w demontażu samochodu. Nie miał jednak wiedzy, że samochód pochodzi z przestępstwa.
Kiedy mokotowscy operacyjni zaczęli analizować zebrane w tej sprawie informacje w postaci zeznań i własnych ustaleń, okazało się, że mają do czynienia z zawiadomieniem o niepopełnionym przestępstwie przez 27-latka, fałszywymi zeznaniami, oszustwem i autentyczną kradzieżą, której dopuścił się 32-latek ze swoim 28-letnim bratem. Kradzież umożliwił im wynajmujący toyotę (z wypożyczalni), parkując ją w ustalonym miejscu i udostępniając kluczyki do auta jednemu z braci. Wszystko to było zrobione na zlecenie 44-letniego mężczyzny.
27-latek wypożyczył samochód na zlecenie 44-latka, który w kradzież i rozbiórkę samochodu na części zaangażował dwóch braci. Mężczyźni byli przekonani, że ułożyli plan doskonały. Nie przypuszczali, że policjanci tak szybko powiążą fakty i cała sprawa wyjdzie na jaw.
W trakcie postępowania prowadzonego pod nadzorem mokotowskiej prokuratury funkcjonariusze sukcesywnie zatrzymywali osoby, wobec których wysnuli podejrzenia.
Jako pierwszy został zatrzymany i aresztowany mężczyzna wynajmujący pojazd. Stało się to kilka godzin po fałszywym zawiadomieniu o przestępstwie. Miał na tym zarobić 1000 zł, ale w rezultacie nie doczekał się tych pieniędzy. Dzień później dołączył do niego młodszy z braci. W przeciągu kolejnych dwóch dni operacyjni zatrzymali 32-latka. Zlecający przestępstwo zauważył, że jego misterny plan się posypał i wszyscy zostali zatrzymani. Postanowił się ukryć. Zmieniał miejsca i kamuflował się do 28 października. Policjanci ustalili dokładnie, gdzie i o której godzinie będzie przebywał, i zatrzymali go.
Mężczyźni po kolei byli dowożeni do prokuratury, gdzie stawiano im zarzuty. Zarówno policjanci, jak i prokurator wnioskowali o zastosowanie wobec wszystkich mężczyzn środków zapobiegawczych w postaci tymczasowych aresztów. Mokotowski sąd nie miał wątpliwości, że wnioski są zasadne. Każdego z mężczyzn aresztował na 3 miesiące. Teraz wszyscy staną przed sądem. W zależności od rodzaju przestępstwa, jakie popełnili, grozi im od 5 do 8 lat więzienia.
Źródło zdjęcia: Policja
Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.