Dzieje się tak mimo prowadzonych kampanii społecznych i zmian w prawie. Te ostatnie to np. ustawa z 2019 roku, na mocy której sklepy i hurtownie mają przekazywać nadwyżki żywności organizacjom pozarządowym. Chodzi o produkty, które wkrótce się przeterminują lub z jakichś innych powodów (np. zniszczone opakowanie) nie zostaną sprzedane.
W ciągu pierwszych dwóch lat przepisy obejmowały tylko sklepy lub hurtownie o powierzchni powyżej 400 m kw., teraz nawet powyżej 250 m kw.- wyjaśnia NIK i dodaje: Jeśli sprzedawcy, mimo umowy, wyrzucają żywność, są obciążani opłatami na rzecz organizacji, z którą umowę podpisali. Jeśli jej nie zawarli, opłaty przekazują właściwemu ze względu na swoją siedzibę wojewódzkiemu funduszowi ochrony środowiska i gospodarki wodnej (WFOŚiGW).
Tymczasem jest z tymi przepisami problem. Żywność może trafić tylko do określonych organizacji i nie można jej przekazać np. domom dziecka. Raportowanie nie jest rzetelne, sprawozdania są składane z opóźnieniem i w efekcie nie można w pełni ocenić, czy przepisy działają. NIK przyjrzała się działalności tzw. banków żywności i wskazała, że narzekają one na brak pieniędzy na rozbudowę magazynów do przechowywania jedzenia ze sklepów.
Z opłat za marnowanie żywności kontrolowane banki otrzymały w sumie ok. 346 tys. zł. Najwięcej wpłynęło na rachunek BŻ w Krakowie - ok. 88 tys. zł, żadnej wpłaty nie dostał natomiast BŻ w Opolu. Z kolei na konta wojewódzkich oddziałów FOŚiGW w całym kraju za marnowanie żywności wpłynęło ok. 85 tys. zł- raportuje Izba i wyjaśnia, że to pieniądze od podmiotów, które nie przekazywały jedzenia. W sumie organizacje pomocowe rocznie dostają tylko 5,49 proc. wyrzucanych produktów w handlu, co stanowi 0,38 proc. w ogólnopolskim ujęciu problemu.
Lecz to nie sklepy są największym źródłem problemu. NIK stwierdza jasno, że najwięcej dobrej żywności marnuje się w domach. Aż 60 proc. jedzenia, które w Polsce ląduje w śmietniku, to właśnie odpady domowe. Pozostała to: przetwórstwo, produkcja rolnicza, handel - 6,96 proc., gastronomia - 1,17 proc., i transport - 0,65 proc.
Czemu wyrzucamy jedzenie? Odpowiedź na to pytanie także znajduje się w raporcie NIK0-u. Najczęściej dzieje się tak z powodu zepsucia się produktów (65,2 proc. przypadków), przekroczenie daty ważności, przygotowania zbyt dużej ilości jedzenia bądź zakupu zbyt dużej liczby produktów.
NIK widzi wyjście z tej sytuacji, ale potrzebne są liczne zmiany systemowe. Problem polega na tym, że sieci handlowe czekają do ostatniej chwili z przekazaniem żywności nadającej się do spożycia, co oznacza, że jej część i tak trafi do kosza na śmieci. Odbieranie żywności z większej liczby sklepów generuje też większe koszty jej transportu i dystrybucji - to jeden z problemów, a zdaniem przedstawicieli banków żywności ustawa powinna objąć również producentów żywności, firmy, które ją paczkują, czy jej importerów, a także uznać za priorytetowe przekazywania produktów spożywczych na cele charytatywne, a dopiero w dalszej kolejności na karmienie zwierząt czy biopaliwa.
Źródło zdjęcia: iStock
Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.