Organizatorami protestu rolników z powiatu ostrowskiego byli Michał Todzia, Piotr Piskowski i Hubert Gocłowski. Protestujący spotkali się przed godz. 10:00 na parkingu przy kościele w Wąsewie. Stąd ponad 30 maszyn wyruszyło w kierunku Ostrowi Mazowieckiej. Interesującym elementem protestu był towarzyszący maszynom rolniczym pojazd osobowy, stylizowany na karawan, z napisem: "Ostatnia droga polskiego rolnictwa". W międzyczasie do akcji przyłączali się kolejni rolnicy. Ostatecznie do Ostrowi, oprócz przedstawicieli gminy Wąsewo, dotarli ci z gmin: Andrzejewo, Ostrów Mazowiecka, Stary Lubotyń, a także z ościennych powiatów, jak ostrołęcki czy węgrowski. Łącznie przyjechało 150 ciągników rolniczych, a także pojazdy ciężarowe, dostawcze i osobowe. W proteście udział wzięło kilkaset osób.
Organizatorzy wyrazili stanowczą opozycję wobec obecnej polityki rolnej Unii Europejskiej, która ich zdaniem prowadzi do dewastacji polskiego rolnictwa. Zapowiedzieli, że akcja protestacyjna będzie prowadzona w sposób pokojowy, aczkolwiek jeśli nie przyniesie efektu, kolejne mogą być mocniejsze. Do protestu dołączył także wójt gminy Wąsewo Rafał Kowalczyk, który łączy funkcję wójta z prowadzeniem gospodarstwa rolnego. Tym razem nie przyjechał w garniturze i samochodem osobowym do urzędu, a wyruszył swoim traktorem z innymi rolnikami. Wójt podkreślił, że obecna sytuacja w rolnictwie jest bardzo trudna.
Rolnicy przejechali trasą Wąsewo - Bagatele - DK60 - ul. Różańska - ul. 3 Maja - ul. ks. J. Sobotki - ul. T. Kościuszki - płk. K. Piłata - Plac Waryńskiego - ul. W. Broniewskiego, gdzie zatrzymali się na "targowicy", czyli targowisku miejskim w Ostrowi Mazowieckiej. Tam protestujący spotkali się z wiceministrem rolnictwa i rozwoju wsi Stefanem Krajewskim. Jednym z głównych powodów protestu jest decyzja Komisji Europejskiej o przedłużeniu bezcłowego handlu towarami rolnymi z Ukrainą do czerwca 2025 roku. Rolnicy podnoszą także postulat odstąpienia od wymogów Zielonego Ładu.
- Dzisiaj cała Unia Europejska po kolei, kolejne kraje, zaczynają protestować i trzeba mówić o uproszczeniach, trzeba mówić o rewizji Zielonego Ładu, tej całej polityki Fit For 55. Bo nikt nie liczy dzisiaj śladu węglowego w Ukrainie (...) gdzie wybuchają co chwilę bomby, gdzie nikt nie mówi jakie normy spalania ma mieć ustalone czołg, który jedzie, ale ciągnik już tak - mówił Stefan Krajewski. - Dajcie chwilę, ale też rozliczajcie, bo nigdy się nie bałem wychodzić do rolników, bo stąd wyszedłem. Z wami jestem i chcę z wami być zawsze - zakończył, po czym głos oddano chętnym, którzy mogli zadać ministrowi kilka pytań. Strajkujący pytali m.in. o ceny mleka i zboża, dopłaty, umowy kontraktacyjne.
Ciekawe pytanie zadał Stanisław Milewski, znany z protestów, które mają doprowadzić do zmian w sądownictwie. - Panie ministrze, takie pytanie bardzo związane z rolnictwem, czy pan minister zna te firmy, które sprowadzały zatrute, toksyczne zboże - pod nazwą czyściwo - które było używane do produkcji mąki, chleba? (...) Czy pan zna te firmy? Czy te firmy będą ujawnione, do jakiejkolwiek odpowiedzialności pociągnięte? - pytał, wzbudzając poklask zebranych.
- Jeżeli ktoś dopuścił się złamania prawa, to musi ponieść konsekwencje. Jeżeli ktoś sprowadzał jako zboże techniczne, wprowadzał do obrotu i to zboże było wykorzystywane na pewno będą prowadzone w tym kierunku postępowania, żeby doprowadzić do ukarania - zapewniał Stefan Krajewski.
Protesty rolników na ostrowskiej "targowicy" to nie odosobniony przypadek. Odbywają się także w innych krajach Europy, takich jak: Francja, Grecja, Hiszpania, Litwa, Łotwa, Niemcy, Rumunia czy Włochy. W Polsce w każdym województwie odbył się co najmniej jeden duży protest. W powiecie ostrowskim strajkowali także rolnicy z gminy Nur. Ci najpierw zablokowali skrzyżowanie drogi krajowej nr 63 i drogi wojewódzkiej nr 694, a następnie rozpoczęli przejazd ciągnikami w kierunku Czyżewa (pow. wysokomazowiecki).
Sytuacja rolników jest przedmiotem zainteresowania nie tylko na szczeblu krajowym, ale także europejskim. Wielu z nich stoi w obliczu trudności ekonomicznych spowodowanych m.in. niskimi cenami skupu produktów rolnych, rozbudowaną biurokracją oraz niekorzystnymi decyzjami dotyczącymi handlu międzynarodowego.
O co walczą rolnicy?
Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Rolników Indywidualnych "Solidarność", na posiedzeniu Prezydium Związku w dniu 31 stycznia 2024, jednogłośnie podjął uchwałę o ogłoszeniu strajku generalnego rolników na terenie całego kraju, który rozpoczął się blokadą wszystkich przejść granicznych Polski z Ukrainą wraz z blokadami dróg i autostrad w poszczególnych województwach.
- Stanowisko Brukseli z ostatniego dnia stycznia 2024 roku jest dla całej społeczności rolniczej nie do przyjęcia. Dodatkowo, bierność władz Polski i deklaracje współpracy z Komisją Europejską oraz zapowiedzi respektowania wszystkich decyzji Komisji Europejskiej w sprawie importu płodów rolnych i artykułów spożywczych z Ukrainy nie pozostawia nam innego wyboru jak ogłosić strajk generalny - można przeczytać w komunikacie.
- Nie ma zgody na wdrażanie "Europejskiego Zielonego Ładu", unijnej strategii "od pola do stołu" i Wspólnej Polityki Rolnej Unii Europejskiej w proponowanym kształcie. Rząd Polski, musi mieć jasny plan dla produkcji rolnej, opłacalności produkcji, odbudowy polskiego przetwórstwa i polskiego handlu. O to będziemy walczyć aż do skutku. Polskie, rodzinne gospodarstwa rolne są podstawą bezpieczeństwa żywnościowego kraju. Zdrowa polska żywność, którą produkuje polski rolnik to podstawa do wyżywienia i zdrowia obywateli RP. Prezydium NSZZ RI "Solidarność" apeluje o SOLIDARNOŚĆ całej społeczności rolniczej - napisali związkowcy.
Jak na lokalny protest zapatruje się organizator?
- Może nie mamy wszystkiego tak zorganizowanego jak inne kraje: jak Francja, jak Niemcy i te kraje ościenne, bo oni w bardzo brutalny sposób protestują, natomiast my w trochę lżejszy. Tak naprawdę odzew rządzących na tę falę protestów, która właśnie dzisiaj się wylewa, będzie w ogóle za kilka dni także poczekajmy - mówił w rozmowie po proteście Piotr Piskowski.
- Ogólnie chodzi o zmianę polityki unijnej, bo zakazanie hodowli zwierząt w Polsce, wprowadzanie tego ugorowania, te inne takie - nazwijmy biopunkty, doprowadzą do zrujnowania rolnictwa w Polsce, Niemczech i innych krajach - powiedział o celach protestu. - Problem, na który Unia Europejska musi zwrócić uwagę, to jest zboże dochodzące do nas z Ukrainy, które nasz rynek zalewa. My tutaj jesteśmy bardzo konkurencyjni, jeżeli chodzi o jakość zboża, natomiast w ilości po prostu giniemy.
Jak przyznał organizator, frekwencja dopisała. - Zakładaliśmy, że będzie nas około 150 maszyn rolniczych (...) i tak też jest. Mamy 150 traktorów, prócz tego jakieś ciężarówki, maszyny rolnicze. Jest nas dużo, jest w nas siła i miejmy nadzieję, że to wszystko przyniesie efekt.
Co gdyby ogólnopolski strajk nie przyniósł rezultatów? Piskowski przyznaje, że plan jest prosty. - Jeżeli protesty, które dzisiaj mają miejsce nie przyniosą żadnych skutków, to przystępujemy do strajku generalnego, czyli tak jak tutaj koledzy wspomnieli - jedziemy na Sejm - zakończył.
Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.