napiwek za udział

Dodano: 25 czerwca 2003 18:37, Autor: Eia


Bakszysz, łapówka, napiwek, wziątka, koperta, tip, geschenk i pewnie jeszcze jakieś, ale nic więcej nie pamiętam, skleroza i tyle. Słowa te określają zjawisko jakże charakterystyczne dla naszego ustroju, społeczeństwa, kraju, rasy, gatunku (niepotrzebne skreślić). Biorą ponoć wszyscy, a jeśli nie, to brać będą, o ile tylko robią coś pożytecznego dla innych. To jakby nie wliczone w wynagrodzenie dodatkowe uposażenie. Czasem tylko jakieś nawiedzone pismaki czy politycy zjawisko owe nazywają bardzo brzydko korupcją. Brzydkie słowo na coś naturalnego. Prawie tak brzydkie jak gówno. Ale dziś nie o tym.
W sądzie byłam (nie łączyć z gównem). Na sprawie mojego złodzieja. Znaczy mojego samochodu. Znaczy złodzieja mojego samochodu. Ale mnie wezwali, jako właścicielkę, a nie samochód, który w końcu w charakterze zainteresowanego-poszkodowanego powinien się tam znaleźć. No bo fakt, że poszkodowane auto zostało, to jest niezaprzeczalny, co można stwierdzić, choćby czytając protokół (czy jak mu tam było) policyjny, gdzie jak wół stało napisane, że rysa na błotniku, że rozszabrowany, że silnik zgrzany i uszczelka w nim na miazgę, albo też rozmawiając na ten temat ze mną. Wszystko potwierdzam, co w protokole. Polonez był poszkodowany na maksa! Sporo czasu i energii (w tym finansowej) poszło, bym auto do stanu uprzedniego doprowadziła. Ale czego nie robi się dla członka rodziny?
W rozpasanym przybytku jakże ślepej Temidy, wbrew temu, co się głosi, że czas tam płynie dużo wolniej (patrząc na stosy leżących odłogiem spraw), byłam chwil dwie, góra trzy. Sąd, w osobach trzech starszawych panienek (patrząc na czarowne fizjognomie byłam przekonana, że powodzenia, to one nie miały) w skupieniu wysłuchał odczytania aktu oskarżenia (trwało to nieco) i zaraz po tym zaproponował, by przewód (albo coś innego) dowodowy skrócić, bo oskarżony i tak do winy się grzecznie przyznał, więc sensu nijakiego nie ma siedzenie i gadanie niepotrzebne. No niby tak.
Mnie jednak wysłuchali. Widać mi z pyska chęć do gadania wyzierała, bo spośród 14 (słownie: czternastu) poszkodowanych tylko ja dostąpiłam zaszczytu rozmowy z sądem (ponoć wysokim, ale siedział, więc nie widziałam). Kazał (ten sąd) powiedzieć, co pamiętam, więc powiedziałam. Później odczytał (nadal ten sąd) moje zeznania. Ja grzecznie potwierdziłam, że istotnie coś takiego miesięcy kilka wstecz mówiłam i... To będzie od nowego akapitu, bo ważne jest jak sto diabłów i kaganek oświaty.
Prokurator spytał się mnie czy wnoszę o odszkodowanie. A pewnie, że wnosiłam. Szybko i w miarę dokładnie wyplułam z siebie, co i za ile wymieniałam, naprawiałam, łatałam, dokupywałam. Chciwa harpia i tyle. Szanowny sąd tego nie wytrzymał. Wziął mnie na spytki: a czy przez przypadek wcześniej tego nie było, a czy sobie nie wymyślam, a czy może z nieba tych sum nie wzięłam i tak dalej. Matko Sobieska Pocieszycielko Klina Potrzebujących! Poczułam, że jestem przestępcą, który chce ograbić biednego chłopaka, który się chce na cudzej krzywdzie dorobić, który jest chytry niczym Lis Witalis i któremu wreszcie normalni ludzie ręki nie podadzą. Sama sobie nie powinnam podać! Świnia jestem jakich mało!
Sąd sądem, ale brak szacunku zawsze mogę okazać. Poleciałam do domu, zrzuciłam z siebie gustowny garniuturek i pantofelki z obcasikiem, wskoczyłam w powycierane dżinsy, top kończący się w okolicy pępka i ciężkie buciory, nie zapominając o szybkiej zmianie tapety na twarzy i gustownej czapce z jeszcze bardziej gustownym nadrukiem "chuj wam w dupę!". Tak nader malowniczo ubrana wylądowałam na sali sądowej, gdzie zaraz na początku zostałam poproszona przez sędzinę o zdjęcie nakrycia głowy. Ciekawe czy Królowej Anglii też by kazała kapelusz zdjąć?
No i odczytany został wyrok. Dwa lata w zawieszeniu na cztery i odszkodowanie w wysokości 35 PLN (trzydzieści pięć złotych nowych polskich) dla mnie tytułem zamknięcia mi gęby i napiwku za udział w sprawie, tudzież za radowanie oczu orłów Temidy swoją nader zabawną osobą. A i jeszcze! Młody został zwolniony z kosztów sądowych, bo młody, nie pracuje, więc skąd niby miałby na zapłacenie. Niby prawda. Niech raczej społeczeństwo buli, bo ono bogate, a jeśli biedne, to tez jego problem. Tyle z sądu.
Później to już nic nie było. Samochodu mi nikt nie ukradł, sądowi łbów (trzech jak u Cerbera) nie odstrzelił, życie wraca do normy. Władze sądowniczą mamy litościwą i o sercu iście gołębim, co to nawet muchy skrzywdzić nie może, wyłączając z tego wredne chciwe świnie i inne harpie ohydne, więc może świat będzie coraz lepszy, skoro resocjalizację rozpoczynamy od ławki oskarżonego?
A mnie głupiej marzył się Kodeks Hammurabiego...

Eia
[email protected]

Katalog firm promowane

Tawerna Akropolis

ul. Małkińska 143
07-300 Ostrów Mazowiecka

Spróbuj greckiej kuchni !

Cezan-Meble

ul. Okrzei 6
07-300 Ostrów Mazowiecka

Studio mebli kuchennych, szafy, garderoby, zabudowy wnętrz.

ALIOR BANK S.A.

ul. Mieczkowskiego 6
07-300 Ostrów Mazowiecka

Regulamin | Polityka prywatności | Reklama | Kontakt

UWAGA! Ta strona używa plików cookie i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, dostosowywania stron do indywidualnych potrzeb użytkowników oraz w celach reklamowych i statystycznych. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza, że pliki cookie będą zapisywane w pamięci urzadzenia. W każdym momencie można zmienić te ustawienia. Szczegóły w Polityce Prywatności. [Zamknij]