Bohaterowie biją się na scenie, piją, mdleją. Wszyscy są przerysowani i dziwaczni. Czy jednak tak bardzo różnią się od nas samych? 23 stycznia odbył się kolejny spektakl na deskach Sceny Kotłownia. Tym razem na tapetę wzięli sztukę Sławomira Mrożka "Wdowy".
Kawiarnia. Spotykają się dwie wdowy. Obie tego dnia pochowały mężów. One jeszcze nie wiedzą, że mąż jednej był kochankiem drugiej. I odwrotnie. One również nie wiedzą, dlaczego zginęli ich mężowie. Widzowie się tego dowiedzą, ale później, w drugiej części, w retrospekcji.
Na widowni raz po raz ktoś wybucha śmiechem. Choć temat poważny, choć między stolikami krąży Śmieć, to spektakl jest... śmieszny. Bo i jaki ma być skoro słyszymy jak jedna z wdów z wyrzutem mówi, że "mąż nawet palcem nie ruszył, choć to przecież jego pogrzeb". Albo gdy druga chwali swojego, że na pogrzebie (własnym - przyp. red.) był taki spokojniutki, na co druga odpowiada "skąd pani może wiedzieć, co on tam naprawdę robił". Jak to u Mrożka, nawet o śmierci nie jest poważnie. Wszystko w oparach absurdu.
A Śmierć krąży, czasem z cicha obserwuje, z niektórymi zatańczy, na niektórych nie zwróci uwagi. W tej roli debiutująca Dominika Potomska, która w sztuce musiała zachować kamienną twarz. Nie było to takie proste, szczególnie, gdy słuchało się głupot wdów czy obserwowało napinającego biceps Bartka Wojewódzkiego (Pan Pierwszy).
Sztuka krótka, zaledwie 70 minut, nie wiadomo kiedy się kończy. Grają Patrycja Żukowska, Łukasz Duda, Bartek Wojewódzki ,Olga Dębicka, Dominika Potomska i Adam Bauer. Reżyserią zajął się Rafał Swaczyna.
Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.