W 2010 pojawiła się po raz kolejny możliwość uruchomienia pracowni rzeźby. Stanisław Dylewski wspólnie ze Stowarzyszeniem Nadzieja, któremu przewodniczy Sebastian Szydlik, utworzyli pracownię przy ulicy Chopina. Już w sierpniu ubiegłego roku pracowała ona pełną parą z doświadczonym nauczycielem. Kłopoty zaczęły się pod koniec roku, kiedy to Stowarzyszenie Nadzieja nie chciało przedłużyć umowy z Panem Dylewskim tłumacząc, że brakuje funduszy na pensję, która wynosiła 400 zł brutto miesięcznie.
Stanisław Dylewski został zwolniony i mimo pism, w których oświadczał, że może pracować społecznie po kilka godzin w tygodniu, nie został przywrócony do pracy z dziećmi. Jego miejsce zajęła żona Sebastiana Szydlika, sekretarz Stowarzyszenia Nadzieja - Dorota Szydlik.
To nie koniec! Mam Twoje oświadczenie majątkowe!
W Biuletynie Informacji Publicznej w lutym zostały opublikowane oświadczenia majątkowe radnych. Wśród nich także to złożone przez Stanisława Dylewskiego. Śledząc jego zawartość nie znaleźliśmy tam wzmianki o dochodach uzyskanych w pracowni rzeźby, choć radny Dylewski na łamach mediów mówił, że zarabiał 400 zł brutto miesięcznie.Lokalny portal news-ostrow, opublikował część oświadczenia majątkowego, w którym zarzucił radnemu Dylewskiemu, że ten zataił informacje o uzyskiwaniu dochodów w pracowni rzeźby. Ponadto zarzucił także, że cena jaką podał za 75 metrowe mieszkanie (120 tys. przyp. red.) jest zaniżona.
Wartym uwagi faktem jest, że według nieoficjalnych źródeł właścicielem portalu news-ostrow jest... Prezes Stowarzyszenia Nadzieja Sebastian Szydlik.
Pod zamieszczonym artykułem pojawiło się kilkadziesiąt komentarzy, w których radny Stanisław Dylewski został nazwany oszustem, a także proponowano by złożył mandat radnego. Czy słusznie? Poniżej wywiad ze Stanisławem Dylewskim.
Stanisław Dylewski oszustem?
Adrian Paszczyk: Jak ocenia Pan działania Pana Szydlika, który jak nieoficjalnie nam wiadomo, jest właścicielem portalu news-ostrow? Mam na myśli artykuł, w którym zarzucił Panu kłamstwo w oświadczeniu majątkowym.Stanisław Dylewski: Wydaje mi się, że ten artykuł nie powienien w ogóle się ukazać, dlatego że są tam zawarte treści nieprawdziwe, inaczej wyglądała rzeczywistość jak pisałem to oświadczenie. Tym bardziej, że oświadczenie pisałem pierwszy raz i jeśli nawet czegoś nie wpisałem, to robiłem to nieświadomie. Pytałem w Urzędzie Skarbowym, oraz Panią, która obsługuje Radę Miasta i stwierdzili jednoznacznie, że jeśli nie są to stałe zarobki, mogę je podać w oświadczeniu majątkowym za rok 2010 gdy dostanę pity. I tak zrobiłem.
AP: Przez jaki okres czasu pobierał Pan pensje za pracę w pracowni rzeźby?
SD: Za część lipca, sierpień, wrzesień i październik. (W listopadzie zostało złożone oświadczenie, Pan Dylewski otrzymał pensje także w listopadzie oraz grudniu - przyp. red.)
AP: Ile wynosiły zarobki?
SD: 400 zł brutto. Była to umowa zlecenie.
AP: Czy Pan Szydlik kontaktował się z Panem by spytać dlaczego nie zamieścił Pan w oświadczeniu majątkowym dochodów uzyskanych z pracy w Pracowni Rzeźby?
SD: Nie. Ten artykuł ukazał się zaraz po publikacjach w tygodniku ostrołęckim, gdzie udzieliłem wywiadu i nowościach ostrowskich, gdzie napisałem swoje oświadczenie jak to rzeczywiście wyglądało (rozstanie się z Pracownią Rzeźby - przyp. Red.). Na drugi dzień po ukazaniu się tych artykułów zadzwonił syn do mnie, akurat siedział w internecie i powiedział "tata ukazał się artykuł i pod nim pojawiły się niezbyt przyjemne dla taty komentarze". Wszedłem do internetu i byłem niemile zaskoczony, bo było tyle złości w tych komentarzach, tyle podłości. Pod nimi pokazywały się inne, które w jakiś sposób starały się podtrzymać mnie na duchu, to trwało przez 3, 4 dni. Ukazało się w sumie 71 komnetarzy. Z tym że bardzo dużo komentarzy, które ja mam zapisane, nie ma ich obecnie w internecie. Czyli były kasowane niewygodne komentarze dla Pana Szydlika.
AP: Przewiduje Pan kroki prawne w związku z zamieszczeniem przez Pana Szydlika (według nieoficjalnych źródeł właściciela serwisu news-ostrow) artykułu , który zarzuca Panu zatajenie uzyskania dochodów w Pracowni Rzeźby?
SD: Mam napisany pozew do prokuratora. Zastanawiałem się długo czy warto. Nawet znajomy mój był u komendanta policji i stwierdził, że takie sprawy trwają bardzo długo, są nieprzyjemne i najczęściej kończą się niczym, są umarzane.
AP: Cała sprawa poruszyła społeczność ostrowską. Jak chciałby Pan przekonać swoich wyborców, że wybór Pana na radnego był dobrym wyborem? Wielu zaczęło w to wątpić.
SD: Moje oświadczenie napisane będzie na nowo w kwietniu i w nim będzie zamieszczone wszystko. Włącznie z moimi najmniejszymi dochodami, ja nie mam nic do ukrycia, nie jestem majętną osobą. A w jaki sposób ja zamierzam udowodnić to, że jestem uczciwym człowiekiem? Swoją uczciwą postawą i swoją uczciwą pracą. Chce jeszcze udowodnić, że uda mi się wskrzesić nową pracownie rzeźby i dalej pracować z dzieciakami i pokazać, że coś można dla społeczeńśtwa ostrowskiego zrobić. Czuje się z tym źle, bo równie dobrze mogłoby tego nie być, gdyby nie wypłynęła sprawa "artykułu Pana Szydlika". Myślę, że to by przeszło w ciszy, nowe oświadczenia by się pokazały i nikt by o tym nie mówił, ale to był taki odwet, miał instrument w postaci portalu internetowego i to wykorzystał.
AP: Jednym zdaniem jakby Pan podsumował całą sprawę?
SD: Jest to niemiły incydent, który był i jest, taką następną lekcją w życiu dla mnie.
Według dziennikarskiego śledztwa
Radny Dylewski nie skłamał w oświadczeniu majątkowym. Mógł złożyć oświadczenie majątkowe wykazując dochody za 2009 rok. Ponieważ tylko z 2009 posiadał PITy, na podstawie których Urząd Skarbowy mógł potwierdzić prawdomówność radnego. Jeśli ten natomiast by skłamał, Urząd Skarbowy jest zobowiązany do zawiadomienia odpowiednich organów prawnych. Z tego co nam wiadomo - Urząd Skarbowy nie dopatrzył się nieprawidłowości. Kolejne oświadczenie majątkowe radni składają do końca kwietnia 2011 roku, kiedy posiadają wszystkie PITy i jest im znana cała sytuacja finansowa za rok poprzedni. Wtedy łatwiej jest nie tylko o precyzyjne oświadczenie majątkowe, ale także o skontrolowanie je pod względem prawdomówności radnego.Zarzut dotyczący zaniżenia ceny mieszkania także jest nietrafiony. Radny Dylewski mógł wpisać cenę, po której nabył mieszkanie, nie ma także obowiązku znać cen rynkowych i może wpisać taką cenę jaką uważa, że otrzymałby za mieszkanie.
Według zeznań Stanisława Dylewskiego to portal news-ostrow kłamał. Choćby we fragmencie gdzie napisane jest, iż wielokrotnie kontaktował się by dowiedzieć się, dlaczego Stanisław Dylewski nie wpisał w oświadczeniu majątkowym dochodów uzyskanych w pracowni rzeźby. Jak twierdzi Pan Dylewski - dowiedział się o całej sprawie dopiero po zamieszczeniu artykułu.
Stanisław Dylewski padł ofiarą nieczystej gry prezesa Stowarzyszenia Nadzieja?
Nie może być w tej sytuacji pozytywnej opinii działań portalu news-ostrow. Pod każdym względem zostały pogwałcone zasady, rzetelność dziennikarska (niedoinformowanie) i dobre maniery. Wojna polityczna? Wojna osobista? Małość ludzka?
Z tymi pytaniami zwrócimy się do portalu news-ostrow, a także prezesa Stowarzyszenia Nadzieja.
Komentarze
Dodano: 6 kwietnia 2011 13:58, (tonzler)
Odnośnie rzetelności dziennikarskiej to przydałaby się opinia Pana Szydlika. Zarzucacie brak rzetelności a teraz wam będą zarzucać brak konfrontacji w informacjach. Dodatkowo tekst wygląda tak jakbyście chcieli podkopać konkurencję. Pozdrawiam i polecam jednak brak stronniczości w tekstach dziennikarskich.
Dodano: 6 kwietnia 2011 14:32, (adrianp)
Można zarzucić wszystko, ale fakty są jednoznaczne.
Podkopać konkurencję? Sprawa poruszyła społeczność ostrowską. Temat trafił do nas, chcieliśmy się tym zająć i sprawdzić jaka jest rzeczywistość. Pisząc już, trudno nie wspomnieć o portalu, z którego informacja wyszła, uznać to za podkopanie? Oczywiście można tak mówić, ale ileż to ma z prawdą wspólnego? Nic, po raz kolejny odwołajmy się do faktów - portal news-ostrow rzucił kamieniem, a my o skutkach jego chcieliśmy napisać, uznaliśmy, że kamień jest rzucony bezpodstawnie i trudno w takiej sytuacji wyrazić pozytywną opinię o tym co kamieniem rzuca, a że to także portal informacyjny podobny do naszego, to już nie nasza wina, źródło trzeba było podać i to uczyniliśmy.
Nikt od nas nie może wymagać, że napiszemy o kimś dobrze jeśli zrobi źle, nawet jak to jest konkurencyjny portal. Co do konkurencyjności nie będę się wypowiadał, bo to już należy do "kubków smakowych" czytelników.
Stronniczość? Nie jestem w tę sprawę w żaden sposób uwikłany. A jedynie na czym mi zależy to fakty i prawda. Nawet konkurencja mnie nie interesuje, ja mam swoją pracę i wykonuje ją jak umiem. Konkurencją niech martwią się szefowie :)
Przewidziałem, że zarzuty tego typu pojawią się, dlatego dodaję wyczerpujący komentarz. Zachęcam także by skupić się na faktach, wszak tam gdzie pozwoliłem sobie na opinie własną to tylko moje zdanie, a fakty faktami pozostają. Ponadto może nawet warto zatrzymać zainteresowanego na ulicy i spytać go wprost, wszak jest to osoba publiczna i nie powinna nam odmówić rozmowy. Choć wiem, że jest już trochę zmęczona tą sprawą, która jest naprawdę błahą i na niskim poziomie.
Dodano: 6 kwietnia 2011 15:38, (tonzler)
:) Nie chciałem cię w żaden sposób obrazić, po prostu na studiach uczyli nas żeby pisząc o kimś źle dać mu szansę obrony, a tu wydajemy wyrok nie pytając oskarżonego:) Nie opowiadam się za żadną ze stron konfliktu i nie jestem z nikim powiązany po prostu wyrażam zdanie wieloletniego czytelnika OPI:) Pozdrawiam
Dodano: 6 kwietnia 2011 16:59, ds (samen)
Muszę się zgodzić z użytkownikiem tonzler, iż tekst jest tendencyjny i nie daje pełnego obrazu sytuacji. (~ brak przedstawionego stanowiska drugiej strony sporu)
Abstrahujac od racji w tej sprawie chciałbym tylko zauważyć iż p.Dylewski posiada "trudny" charakter co znam z własnego doświadczenia, który mógł przyczynić sie do zaostrzenia konfliktu o pracownię.
Dodano: 6 kwietnia 2011 17:03, (adrianp)
Spytamy o zdanie drugiej strony. Będzie poświęcony temu oddzielny artykuł.
Dodano: 6 kwietnia 2011 19:22, (kapusta)
Wstyd Panie Szydlik, wstyd.
Poraz kolejny stanę w obronie Pana Dylewskiego. I po raz kolejny wyrażę negatywną opinię o Panu Szydliku. Nasuwa się tylko jeden wniosek: Pan Szydlik jest raczkującym politykiem.
Nie załagodził konfliktu tylko go zaognił. Nie porozumiał się w określonej sprawie i doprowadził do eskalacji niepotrzebnych zdarzeń. Myślę, że w kolejnych wyborach zamiast tych 54 głosów dostanie jeden - swojej żony. Chyba, że wyborcom spodoba się taki styl opluwania emerytowanych nauczycieli.
Dodano: 6 kwietnia 2011 21:11, (1957)
Ciekawe określenie "trudny charakter", czy człowiek,który uczciwie pracował całe życie,jeździł na rowerze i rozdawał ulotki wyborcze, nie stawiał butelek za głosy i mówi co myśli , ma własne zdanie(często odmienne z innymi),to w naszej ostrowskiej
rzeczywistości naprawdę dziwne zjawisko-poprostu trudny charakter? Pozdrawiam
Dodano: 6 kwietnia 2011 23:18, (andrzejs)
znam Pana Dylewskiego długo i cenię jego uczciwość i zangażowanie w pracy na rzecz naszej młodzieży w naszym mieście.To że ktoś ma swoje odmienne zdanie to nie powinno być wadą ale zaletą.Nauczmy oceniać się ludzi po czynach , i nie oceniajmy pochopnie na podstawie pomówień. Miałem okazję spotkać się z Panem Dylewskim i po krótkiej rozmowie zrozumiałem zaistniały problem. Nie do mnie należy oceniać Pana Szydlika mam nadzieję że czas zweryfikuje całą prawdę o nim i pozwoli go obiektywnie ocenić. Swoją drogą trochę pokory i wdzięczności za zorganizowanie pracowni w Pana Stowarzyszeniu przez Pana Dylewskiego by się przydało.
Dodano: 6 kwietnia 2011 23:33, jerry (jerry44)
jak się ma media to można kształtować ,,swoją " rzeczywistość , widocznie PAN SZYDLIK uwieżył w SWOJĄ wielkość, w końcu zaistniał poza Nasze miasteczko, stał się sławny, ,,godny do naśladowania' a jakbby tak prokuratura sprawdziła Jego tzw. ,,Stowarzyszenie" to może dojżałaby inne nadzieje....
Dodano: 7 kwietnia 2011 10:42, (marcin31)
Szydlik startował z SLD w wyborach. Oblepiał słupy, skrzynki energetyczne i inne niedozwolone miejsca. Robił to bezczelnie i nikt z Urzędu sie tym nie zainteresował. Zatrudnianie swojej żony na miejsce kogoś którego sie wyrzuca to czysta hipokryzja. Ale cóz sie mozna spodziewać po SLD0wskim kandydacie. Kukiełka, Świdziński i inne grandes comp
Dodano: 7 kwietnia 2011 20:26, (czujny)
moim zdaniem to dwóch nieprzyjemnych nadętych zarozumiałych ,,Panów''wartych siebie i warto im się przyjrzeć z bliska!!!!
Dodano: 8 kwietnia 2011 07:12, (gieniek)
ależ bohatersko panie redaktorze bronisz tego pana czyżby to twoja rodzina?
Dodano: 8 kwietnia 2011 08:49, (adrianp)
A geniek to pewnie rodzina przeciwników radnego Dylewskiego :)?
Bez głupich żartów :)
Dodano: 8 kwietnia 2011 09:26, (andrzejs)
Pragnę odnieść się do wypowiedzi Pana czujnego. Znam Pana Dylewskiego już wiele lat i nie zauważyłem aby był nieprzyjemny. Wiem również że jeszcze taki się nie urodził aby wszystkim dogodził. Mnie interesuje osobowość człowieka i co potrafi zrobić dla innych .Moim zdaniem robi wiele kosztem swojego wolnego czasu i zawsze jest uczynny gdy trzeba komuś pomóc . Proszę nie obrażajmy innych tylko dlatego że ten czy inny człowiek nie reprezentuje naszych poglądów czy ineresów.Ten tok myślenia zagwrantuje nam Polakom kulturę narodową,a z nią w naszym kraju jest różnie. Pozdrawiam i bez obrazy...
Dodano: 8 kwietnia 2011 17:41, (dorian)
do autora... uważam, mimo wszystko, że powinien Pan dać możliwość wypowiedzenia się drugiej stronie przed opublikowaniem tekstu, zgodnie z zasadą prawa rzymskiego Audiatut et altera pars - niechaj będzie wysłuchana i druga strona. Wtedy mógłym Pan powiedzieć o rzetelności (swoją drogą ktoś mądry powiedzial kiedyś: nie używaj słów, których znaczenia nie rozumiesz).
Co do dokopywania konkurencji... trochę prawdy w tym jednak jest. Jak by nie było napisał Pan źle o konkurencji (portalu), NIE O AUTORZE krytycznego wobec p. Dylewskiego artykułu.
Jeśli nie udało się Panu ustalić kto jest właścicielem portalu news-ostrow.pl to na jakiej podstawie napisał Pan, że jest nim p. Szydlik? Bo tak powiedział p. Dylewski? Bo takie krążą po mieście opowieści?
Swoją drogą to czy jest aż tak trudno ustalić kto jest jego właścicielem? Portal pojawił się jakoś w lipcu 2010 roku. Jeśli właścicielem jest osoba fizyczna (tak jak w przypadku OPI) to wizyta w ewidencji działalności gospodarczej powinna przyniesć jakieś rezultaty. PKD 63.12.Z - działalność portali internetowych, max pół roku wstecz, raczej taki działalności zbyt wielu nie ma. Można też poszukać tych informacji w sieci, wystarczy dobrze "zapytać" np google, ale najprościej... (niestety nie wyręczę Pana p. Adrianie). Tyle w kwestii "dziennikarskiego śledztwa".
Serdecznie pozdrawiam p. Michała i całą redakcję,
wszystkich zainteresowanych zapraszam do polemiki pod adresem [email protected]
Dodano: 9 kwietnia 2011 12:33, (norbert77)
to może zamiast przez emial to spotkajmy się dorjan przy kawie i pogadajmy ;) - skoro jesteś taki mocny przy klawiaturze.
Kawa, herbata? nie wstydź się :)
Dodano: 9 kwietnia 2011 22:12, (czujny)
Norbert to mi sie podoba i o to chodzi tak trzymaj!!!!
Dodano: 10 kwietnia 2011 20:30, (dorian)
norbert77 (ja się staram nie przekręcać cudzych nicków), zachowujesz się ja typowa osoba nie mająca nic do powiedzenia... nie odniosłeś się do żadnej części mojego postu, więc po co chcesz się spotykać? starasz się mnie sprowokować, ale nie tędy droga, strata czasu. jak będziesz miał coś do powiedzenia w temacie to zapraszam.
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.