Dziś wiele pradawnych zwyczajów wielkanocnych odeszło już do przeszłości. Nikomu do głowy nie przyjdzie, jak nasi pradziadowie, po zakończeniu rezurekcji ścigać się z sąsiadami, kto najszybciej dotrze do domu.
Dawniej Wielkanoc, to był czas radosny, w którym nikt nie stronił od rozrywek i szalonej zabawy. Dziś wiele pradawnych zwyczajów odeszło już do przeszłości. Zasiadamy przy suto zastawionym stole, włączamy telewizor i cieszymy się z jednego dnia wolnego ekstra.
Nikomu do głowy nie przyjdzie, jak nasi pradziadowie, po zakończeniu rezurekcji ścigać się z sąsiadami, kto najszybciej dotrze do domu. Wierzono, że temu, kto będzie pierwszy, będzie się darzyło w polu i domu, a pannom mieszkającym w zwycięskim domu wróżyło szybkie zamążpójście.
By zapewnić zdrowie ludziom i zwierzętom, strzec przed suszą i złem wszelakim, gospodarz nalewał nieco święconej wody w Wielką Sobotę i pokrapiał domowników, dom, budynki gospodarcze, konie i bydło. W części Mazowsza kropili gałązką jałowca, w części palmą wielkanocną.
Poniedziałek młodzi chłopcy polewali wodą dziewczęta. Gdy jakaś panna nie został tego dnia oblana, nie mogła liczyć na szybkie zamążpójście. Ale świąteczny poniedziałek, to również dzień odwiedzić sąsiedzkich i dalszej rodziny. Młodzieńcy "chodzili z kogutkiem", dziewczęta z "gaikiem". Gromadnie odwiedzali domy, śpiewali piosenki, za co byli nagradzani smakołykami i pisankami.
Niewiele z tych tradycji przetrwało. Chyba trochę szkoda.
Życzymy Państwu wszelkiej pomyślności, byście najbliższe dni spędzili w gronie bliskich, by nie zabrakło Wam chwil zadumy nad tym, co minęło.
Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.