- Jakoś tak zawsze było im ze sobą nie po drodze: a to oni jej szybę wybili, a to ona im coś odkrzyknęła, albo ona zwróciła uwagę, a oni zemścili się łomotaniem w okna czy drzwi. Zawsze jakieś waśnie musiały się tu dziać.
W łagodzeniu sytuacji nie pomagał fakt, że - jak przyznają krewni staruszki - zawsze miała ona problemy ze zdrowiem psychicznym. Bywała agresywna w stosunku do swojej matki, a po jej odejściu agresję fizyczną zmieniła na werbalną. Wszyscy jednak z czasem zdążyli się przyzwyczaić - bywały okresy mniejszego i większego spokoju. Aż nadszedł dzień tragicznego wypadku - panią Marysię potrącił samochód.
W wyniku zderzenia kobieta doznała m.in. poważnego urazu wcześniej już operowanego biodra. Efektem tego i różnych innych dolegliwości niemal z dnia na dzień przestała chodzić.
- Pamiętam ją jeszcze jak wybierała się sama po zakupy, sklep jest niedaleko, ale widać było wyraźnie, że nawet taka droga sprawiała jej ogromny ból. Potem sąsiedzi zaczęli pomagać, kupując odpowiednie produkty i podając je na przykład przez okno. Z czasem jednak pogorszył się stan psychiczny pani Marysi i jakikolwiek kontakt z nią urwał się.
Od ponad roku staruszka ani razu nie wyszła z mieszkania. Jakiś czas temu zlikwidowano mieszczące się przed blokiem boisko, więc konflikty z dziećmi równolegle ustały. W życiu codziennym sąsiadów pojawiło się jednak coś innego.
- Krzyki. Przeraźliwe, roznoszące się echem nie tylko po naszym bloku, jęki. Może z bólu, może z bezsilności - o różnych porach, najczęściej o świcie i późnym wieczorem, w nocy; trwające około godziny, dwóch. Nie da się ukryć, że ciężko z tym wytrzymać, szczególnie że w pobliżu mieszkają i osoby starsze, i małe dzieci, ale z drugiej strony aż przykro słuchać, bo człowiek zastanawia się - a może stało się coś złego, a może to wołanie o pomoc?
Prawdopodobnie właśnie te krzyki były głównym czynnikiem, który wywołał dyskusję na forum publicznym. Błyskawicznie pojawiły się jednoznacznie negatywne opinie: o rodzinie, o pracownikach Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, jakoby bezduszni krewni i urzędnicy pozostawili schorowanego człowieka samego sobie, nie zapewniając mu choćby odrobiny godności. Jak było naprawdę?
Zabrakło dialogu
- Nie ma mowy o jakimkolwiek opuszczeniu! - Najbliżsi sąsiedzi zainteresowanej stanowczo zaprzeczają wszelkim głosom oczerniającym osoby mogące być obiektem zarzutów. - Ktoś z rodziny odwiedza panią Marysię dwa razy dziennie, rano i wieczorem, a czasem i częściej. Przynosi jedzenie, sprząta - zajmuje się zarówno samą chorą, jak i jej otoczeniem, tak żeby nie zapomniała o lekach i żyła w naprawdę godnych warunkach. To są złoci ludzie, jedna z tych kuzynek sama ma problemy ze zdrowiem, druga jest po poważnej operacji. Nie raz, nie dwa wspominały, że chętnie wzięłyby chorą do siebie, ale naprawdę trudno będzie wtedy o warunki lepsze niż ma tutaj.
Skąd zatem głosy o dramacie osamotnionej starszej kobiety? Na to też niektórzy mieszkańcy mają odpowiedź - Wie pani, ludzie już tacy są. Znajdzie się taki "dobry", co szumu narobi, a wcześniej nic nie pomyśli. Rzeczywiście, sytuacja na pewno nie jest komfortowa ani dla sąsiadów, ani dla samej chorej, ale jeśli mówić tu o jakimkolwiek upodleniu, to jedynie takim, jakie wiąże się z podobną chorobą u każdego człowieka - nic więcej.
Nie widzą, nie słyszą, ale głośno mówić potrafią
Podobnego zdania są prawni opiekunowie pani Marysi. - Ciężko nam cokolwiek powiedzieć, bo jak tu wytłumaczyć zachowanie osoby, u której lekarz stwierdził zaburzenia psychiczne? - Kuzyni nie ukrywają, że oskarżenia o rzekomą "znieczulicę" są naprawdę bolesne i... w dużej mierze pozbawione sensu. - Tak jakbyśmy mieli jakiś interes w opiekowaniu się bądź nieopiekowaniu tą osobą. Naprawdę przykro się robi, kiedy się czyta absurdalne, niemające najmniejszego pokrycia z rzeczywistością historie - nie mówiąc już o tym, że zupełnie niezorientowana osoba trzecia uznaje się za kogoś doskonale rozumiejącego sprawę, robi z siebie zbawiciela świata. To śmieszne, że ktoś ponoć martwi się, że pani Marysia cierpi, a jednocześnie sam wyrządza jej największą krzywdę.
Rodzina opiekująca się schorowaną kobietą potwierdza, że kilka dni temu miała miejsce lekarska wizyta domowa, podczas której odbyło się m.in. badanie przez psychiatrę i po której panią Marysię zabrano do szpitala. - Sam lekarz potwierdził, że krzyki słyszane przez sąsiadów to nie świadectwo bólu, cierpienia czy samotności, ale jeden z objawów niezrównoważenia psychicznego pacjentki.
Za głównego winowajcę w sprawie w komentarzach osób postronnych bardzo często uznawany jest Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. I tutaj - podobnie jak w przypadku rodziny chorej - zarzut jest chybiony. Według prawnej opiekunki pani Marysi, wszystko wygląda wręcz przeciwnie - Pani z MOPS jesteśmy naprawdę wdzięczni, bo za każdym razem, gdy się do niej zwracaliśmy, służyła radą. Pomogła zorganizować wizytę lekarza - śmiało mogę stwierdzić, że jako instytucja o takim charakterze MOPS robił wszystko, co w jego mocy. I na pewno nie mam do nikogo żadnych pretensji.
Nieludzka nigdy nie jest choroba, nieludzka bywa reakcja otoczenia
Swoje stanowisko wobec sprawy przedstawiła nam pani Dorota Żyłowska, współpracująca z rodziną staruszki z ramienia Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Pracownica MOPS nie kryła zniesmaczenia, jakie wywołało w niej całe zamieszanie wokół osiedlowych plotek.
- W maju zeszłego roku pani Marysia wyszła ze szpitala i zgłosili się do nas jej krewni z prośbą o pomoc w uregulowaniu i "uporządkowaniu" sytuacji. Rodzina była świadoma różnych nieprzyjemności, jakie spotykały sąsiadów zainteresowanej w wyniku jej choroby. Dwoje krewnych zostało prawnymi opiekunami starszej kobiety i przez cały czas, także współpracując z nami, pomagają jej w najprostszych codziennych czynnościach, których sama nie jest w stanie wykonać. Słyszałam niestety, jakie opinie na ten temat są powtarzane przez pewne osoby i proszę mi wierzyć, że największą tragedią dla tej pani byłaby teraz utrata tego zaangażowania, które każdego dnia otrzymuje; zarówno finansowo - przy odnawianiu mieszkania, kupowaniu środków higienicznych, jak i emocjonalnie. Nieludzkie jest w tym momencie obrzucanie błotem kogoś, kto autentycznie się poświęca, bo doprowadzi to wyłącznie do jego wycofania się. MOPS, jako instytucja stale monitorująca sytuację takich osób, może potwierdzić, że pani Marysia jest pod naprawdę bardzo dobrą opieką, dostaje odpowiednie leki i posiłki, w mieszkaniu jest niemal sterylnie czysto. Widać, że regularnie się o nią dba - lekarz przyjmujący do szpitala osobę chorą, niezdolną do wykonywania ruchów innych niż np. wzięcie do ręki szklanki, nie stwierdził najdrobniejszych uchybień w pielęgnacji, takich jak choćby odleżyny.
Bardzo łatwo jest stać z boku i wytykać kogoś palcem - a z tym mamy do czynienia w tym przypadku. Nie można jednak podobnych rzeczy tolerować. Proszę mi wierzyć, że odkąd sytuacja się ustabilizowała, jest naprawdę o wiele lepiej niż kiedyś. Osoba z problemami psychicznymi, szczególnie w połączeniu z demencją starczą, ma prawo do różnych niemiłych zachowań - i na to nikt nie ma wpływu. Każdy wyobraża sobie, że prawidłowa opieka nad osobą chorą leżącą to siedzenie z nią 24h na dobę - a tak nie jest. Osobiście rozmawiałam z sąsiadami z tego bloku i mówiłam wprost, że niegodne jest i c h postępowanie, że zamiast zwyczajnie porozmawiać z opiekunami, wolą mówić głośno na forum publicznym, co przecież nie poprawia skuteczności ich "interwencji". Gdy zaprosiłam ich do mieszkania samotnej sąsiadki i spytałam, co ich zdaniem jest tam potencjalnie niebezpieczne, milczeli.
Czujność - tak, ale tylko w parze ze zdrowym rozsądkiem...
Mieszkańcy osiedla w rozmowie rzeczywiście przyznawali, że często, gdy zamiast krzyków chorej jest cisza, myślą o swoim bezpieczeństwie - przywoływano tu choćby niedawny wyciek gazu, który jednak wg Straży Pożarnej był wynikiem nieszczelności przewodu, a nie ludzkiego niedopatrzenia.
- Oczywiście, bardzo łatwo jest zrzucić coś takiego na chorą staruszkę, nikt jednak nie wziął pod uwagę, że mamy tu do czynienia z osobą niezdolną do wstania z łóżka, dodatkowo zabezpieczoną na nim przed ewentualnym spadnięciem - a nie ze spiskującym szaleńcem chcącym wysadzić blok - komentuje pani Dorota Żyłowska.
Według ostatnich informacji pani Marysia przebywa obecnie w szpitalu na obserwacji, która prawdopodobnie będzie kontynuowana w zakładzie psychiatrycznym.
Słuchając wszystkich zaangażowanych w sprawę stron i nie zapominając o tym, że w życiu nie ma spraw czarno-białych, trudno oprzeć się wrażeniu, że niektórym "troskliwym" zbyt beztrosko przychodzi czasem przekraczanie granicy między tym, co wiedzą, a co chcieliby wiedzieć. Warto więc przypomnieć stare, mądre powiedzenie: "Jeśli zdaje Ci się, że okna sąsiadów są brudne - zacznij od umycia swoich."
Komentarze
Dodano: 16 lipca 2011 07:38, (puma)
bardzo się ciesze, ze wyjasnila sie ta sprawa i utarliscie nosa "wrażliwej" (wera111), dopiero teraz widac jak przez jedną osobę która "tylko chciala" pomoc pokrzywdzonej oberwalo sie tylu innym wspaniałym ludziom, ale tak właśnie działa FORUM obsmarowac kazdego bo na forum jest to bezkarne. zastanawiam sie tylko czy ta wera111 założy równie wspaniały temat: PRZEPRASZAM WSZYSTKICH KTORZY BYLI OBRAŻANI W DOKONANYCH WPISACH - było by miło.
Dodano: 16 lipca 2011 08:51, (jerris)
świetny artykuł. do kosciola to co niedziela lataja, a jak trzeba sie pochylic nad cudza bieda to albo udaja ze nie widza albo jedyne co potrafia to tylek obrobic. Zas gdy sami potrzebuja pomocy to nagle kazdy jest mily, kochany i na koniec swiata cie zawiezie byle mu pomoc. A najgorzej jak takie numery robi rodzina. jednak w tej calej opisanej w artykule sytuacji jest jeden pozytyw. ze dzieki forum sprawe ujawniono. szkoda ze tak pozno.
Dodano: 16 lipca 2011 14:36, (wera111)
http://www.ostrowmaz.com/forum_thread/show/id/6232
I tyle na ten temat.
Dodano: 16 lipca 2011 15:01, ./ (ploki)
"czy ta wera111 założy równie wspaniały temat: PRZEPRASZAM WSZYSTKICH KTORZY BYLI OBRAŻANI W DOKONANYCH WPISACH - było by miło. "
gdyby wera111 nie poruszyła tego tematu to do dziś sytuacja tej chorej kobiety nie uległaby zmianie.
Dodano: 16 lipca 2011 21:40, (hehehehe)
Po co te ataki na Werę? Słyszała ciągłe krzyki, więc założyła odpowiedni wątek, sprawa się wyjaśniła i tyle. Trzeba reagować w takich momentach.
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.