Międzynarodowy Marszozbieg Lawina porywa wszystkich - zachwala organizator, Szkoła Górska z Karpacza. Uczestnicy spotykają się na szczycie Śnieżki i? zbiegają na dół. Trasa liczy ok. 6 kilometrów: szczyt Śnieżki, Dom Śląski, Spalona Strażnica, Strzecha Akademicka, droga transportowa, Samotnia. To impreza o charakterze rodzinnym, każdy ma prawo wziąć w niej udział. Zbiegają młodzi i starzy, grubi i chudzi, z kiepską kondycją i wysportowani. Limit czasu, to 2 godziny.
W tym roku trafił też nasz człowiek - Tomek Pieńkos. Towarzyszyły mu żona Ania i koleżanka Iza. Tak Tomek wspomina swój wyjazd:
Uczestnictwo w Lawinie, to właściwie dwa wyzwania... Pierwsze, to by w ogóle dotrzeć na miejsce o wyznaczonym czasie, prawdopodobnie byłem zawodnikiem który miał najdalej do linii startowej, około 600 km. Drugie, to samo uczestnictwo w marszozbiegu.
Zacznijmy jednak od początku. Co by nie mówić o PKP, pociąg, to jednak wspaniała i wielka rzecz ;). Potrafi "zaledwie" w 12 godzin przenieść z jednego krańca Polski w drugi. Jeszcze 9 września o godzinie 21:40 staliśmy na "pięknym" dworcu w Małkini Górnej, by późnym rankiem następnego dnia o 9:28 wysiąść w Jeleniej Górze.
Szczęśliwi, choć nieco osłabieni i nadszarpnięci całonocnym czuwaniem i trudami podróży, ruszyliśmy w poszukiwaniu busa. O godzinie 10:01 byliśmy w Karpaczu, w okolicach ulicy Turystycznej. Szybkie zakupy w miejscowym sklepiku i dalej czarnym szlakiem, Ania i Iza do Strzechy Akademickiej, gdzie mieliśmy rezerwację, ja na Śnieżkę. Oczywiście można było skorzystać z wyciągu, chętnych było wielu i wjechać sobie spokojnie na górę zamiast targać ciężki plecak ale czy tak zachowuje się poważny turysta?
Radosny, choć odrobinę zziajany i nieco zmęczony szybkim marszem, o godzinie 12:05 dotarłem na Śnieżkę. Zdążyłem! Biuro wyścigu było czynne do godziny 12:45. Dostałem nr 143.Planowany start na godzinę 13:00 odbył się z około dwudziestominutowym poślizgiem. W wyścigu brało udział 147 osób, od poważnych górskich biegaczy do zwykłych szarych amatorów z marnymi szansami na wygraną, nadrabiających słabą kondycję szczerą miłością do gór. Byłem wśród tych drugich.
Trasa biegu wynosiła 6 kilometrów. Na metę przybiegł jako pierwszy Marcin Świerc, ustalając nowy rekord Lawiny, czas 18.43. Ja dotarłem jako sześćdziesiąty z czasem 33.16.
Na mecie byłem radosny, szczęśliwy, zdyszany jak lokomotywa i nieco poobijany... Przy schronisku Strzecha Akademicka nie zdążyłem za własnymi nogami i dałem pokaz niezwykłej figury powietrznej, zakończonej twardym spotkaniem z rzeczywistością. Sądząc po minach, miejscowi górale będą wspominać to latami. Jak już wspominałem, udział w Lawinie był raczej pretekstem do wyjazdu w góry, niż właściwym celem. I choć nie jechałem tam po to by wygrać było to niezwykłe przeżycie samo w sobie, na tyle silne by za rok pojawić się tam znowu i zbiec na złamanie karku ze Śnieżki do Samotni. W górach byliśmy krótko, od soboty rano do niedzieli wieczorem, to zaledwie dwa dni (sama podróż w obie strony to 24 godziny), a cała masa wrażeń, emocji, przeżyć i pięknych górskich widoków z zachodami słońca. To zadziwiające jak niesamowicie pojemny może być zwykły, szary dzień, wystarczy tylko chcieć. Do Ostrowi wróciliśmy w poniedziałek o godzinie 9:30, do wyjścia do pracy pozostało mi kilka godzin i choć dawało już znać o sobie zmęczenie, jednak nie było to już dla mnie takie istotne. Są ważniejsze rzeczy...
Serdecznie dziękuję mojej Ani i Izie za niezwykle skuteczny doping na mecie, bez nich trwałoby to zdecydowanie dłużej.
Zdjęcia Anna Izabela Pieńkos
Komentarze
Dodano: 15 września 2011 21:40, (spie)
strój i buty idealne do biegów :)
Dodano: 15 września 2011 22:00, (fantomasz)
To prawda, strój nie jest za szczęśliwy. Co do butów, to nie masz racji, nie zapominaj, że marszozbieg był w GÓRACH :)
Dodano: 15 września 2011 22:14, (spie)
jest ok, ja się nie czepiam :)
Dodano: 16 września 2011 03:46, matros4 (matros4)
Dodano: 16 września 2011 03:49, matros4 (matros4)
Tomku,a gdzie zdjęcie tej figury powietrznej?pozdro..
Dodano: 16 września 2011 08:51, (observer)
Gratuluję Tomaszu! Następny biegniemy razem :)
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.