Trasa w odróżnieniu od ZiMNaR-a nie wynosiła sześć, a tylko pięć kilometrów, a mimo to zdecydowana większość dobiegała do mety bardziej wyczerpana niż po tym dłuższym odcinku biegowym. A to za sprawą bardziej urozmaiconej trasy. Tym razem nie było monotonnego biegu 3km w jedną stronę i z powrotem, ale trasa wiodła leśnymi ścieżkami (momentami nawet tylko samym lasem) i całkiem sporymi górkami. Dodatkowym utrudnieniem, o ile nie największym były roztopy i zalegający śnieg, przez to trasa była bardzo śliska, a biegacze już po kilkuset metrach mieli nogi zmoczone co najmniej do kostek, a przy temperaturze bliskiej zera nie jest to przyjemne uczucie. Całe szczęście za całą stawką jechał kulig na którego można było wsiąść zawodnikom dla których trudy trasy były zbyt duże.
Start po raz kolejny był bardzo widowiskowy, komendą do startu był jednoczesny wystrzał z dubeltówek dwóch kolegów myśliwych.
Pierwszy na mecie, co nie było zaskoczeniem, zameldował się Damian Świerdzewski z ostrołęckiego OKLA z doskonałym jak na te warunki czasem 17:39. Jak na skromnego zwycięzcę przystało Damian objaśnił, że na dziś miał zaplanowany i tak "mocniejszy" trening, więc trasę pokonał treningowym tempem. Po niespełna pięciu minutach (co już było drobnym zaskoczeniem) na mecie pojawił się kolejny zawodnik, a mianowicie Paweł Nowak (PUKS Roch Jasienica) z czasem 22:05. Na najniższym stopniu podium stanął Marcin Swęda (Saper Kazuń) z czasem 22:32. Podium kobiet zdominowały zawodniczki uprawiające na co dzień biegi na orientację. Na najwyższym stopniu podium stanęła Weronika Machowska (OSiR Góra Kalwaria)- 25:08, druga była Aleksandra Bek (UOLKA Ostrów Maz.)- 25:17, a trzecia Dagmara Dominiak (PUKS Młode Orły NDM)- 26:16. Bardzo miłym zaskoczeniem było miejsce tuż za podium, które zajęła urodzona w 2000 roku, 11-letnia Karolina Rosochacka (OSiR Góra Kalwaria)- 27:33. W biegu startowało 41 osób, z czego 39 ukończyło, zawodnicy byli zrzeszeni łącznie w aż trzynastu klubach co jest rekordem jakiegokolwiek biegu odbywającego się w Orle.
Po biegu, co już stało się niemal tradycją było ognisko z kiełbaskami, grochówką, herbatą i czego tylko dusza zapragnie, a wszystko to dzięki Gminnemu Ośrodkowi Kultury i Sportu w Małkini, na czele z panem Andrzejem Sadowskim. Kto się ogrzał przy ognisku mógł z powrotem ochłonąć jadąc kuligiem, który prowadził niczym Michael Schumacher, niezmordowany woźnica Jarosław Ogonowski.
Gdy wszyscy już się nabiegali, najedli, napili, najeździli był czas na dekorację. Dekoracji dokonywał burmistrz miasta Ostrów Mazowiecka Władysław Krzyżanowski, Z-a Nadleśniczego Nadleśnictwa Ostrów Mazowiecka Waldemar Wańczyk oraz koledzy z koła łowieckiego "MYKITA" Kazimierz Ducki i Krzysztof Kaczyński. Nagrody rzeczowe i puchar dla zwycięzcy ufundował Urząd Miasta Ostrów Mazowiecka, a statuetki koło łowieckie "MYKITA". Momentem, na który wszyscy czekali był za pewne konkurs, w którym był do wygrania rower górski ufundowany przez Nadleśnictwo Ostrów Mazowiecka. Rower powędrował w ręce ostatniej na mecie Emilii Piekarskiej z OSiR-u Góra Kalwaria. Poza tymi nagrodami, upominki otrzymali także najmłodsza zawodniczka (Alicja Urbaniak), najstarszy zawodnik (Józef Kmieciński) oraz najlepszy zawodnik z miasta Ostrów Mazowiecka (Krzysztof Dzikowski).
Po wszystkim kto miał ochotę smażył sobie kolejne kiełbaski, jeździł kuligiem, lub po prostu odjechał do domu. Podsumowując impreza bardzo udana, zawodnicy dopisali, od odjeżdżających zawodników dało się słyszeć głosy "róbcie częściej takie imprezy, może i ja coś kiedyś wygram".
Komentarze
Dodano: 27 stycznia 2012 01:21, (markooo)
Cosik foty znowu nie widać.
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.