OPI: Od kilku dni jest pan dyrektorem Miejskiego Domu Kultury. Jakich zmian możemy oczekiwać?
Jacek Kalinowski: Poddaję analizie osobistej, łącznie w relacji z pracownikami, zadania, które są właśnie realizowane. I te, które uznamy, że są ważne dla środowiska, ważne dla Ostrowi, będą kontynuowane. A osobiście, poprzez swoją inwencję, po konsultacjach z pracownikami, będę starał się wprowadzić kilka przedsięwzięć. Choćby jedno z niedzielnego koncertu, które wyszło w rozmowie z zespołem DGZZ, gdy okazało się, że jeden z muzyków jest również malarzem i wspomniał o plenerze w Mazowszu. Mam na myśli plener malarski w Ostrowi Mazowieckiej dla profesjonalistów, amatorów, dzieci i młodzieży. To jest jeden z pomysłów, nie mniej o pomysłach będę mówił dopiero po konsultacjach z pracownikami. Będę też chciał zrobić ankietę dotyczącą oceny własnej pracowników, ale też rozpoznającą potrzeby środowiska. Na bazie tych materiałów będę chciał podać swoje propozycje, by miały pewną realność, żeby nie było "rewolucji", która najczęściej konfliktuje społeczność.
OPI: Są głosy, że ostrowskim domu kultury niewiele się dzieje dla grupy wiekowej 20-50 lat? Czy coś w tym kierunku zamierza pan robić?
JK: Oceniam na podstawie wstępnych informacji, że trzeci wiek, klub seniora czyli programy dla starszych funkcjonują dobrze. Chciałbym jednak bardzo otworzyć działalność domu kultury na młodzież i na grupę właśnie 20-50-latków. I tutaj mam kilka propozycji, które przedstawiłem w ofercie, ale też będę o tym mówił po konsultacjach, sprawdzając, czy realność wprowadzania działań programowych jest możliwa. Można dużo mówić, ale chciałbym, by mnie oceniano po działaniach, a nie po deklaracjach.
OPI: Słabym i jednocześnie mocnym punktem naszego miasta jest kino. Co zmieni się w kinie?
JK: Uważam, że cyfryzacja kina i potem jego dalsza działalność jest kluczem do ożywienia i ukierunkowania mieszkańców na działalność kina i domu kultury. Obecnie Ministerstwo Edukacji w podstawie programowej dla szkół zaleca pewne tematy filmowe, które są już dobrem narodowym, które są w Filmotece Narodowej do dyspozycji i w tym kierunku chciałbym pójść. Jedno z pierwszych zadań, które chciałbym zrobić, to dokończenie projektu cyfryzacji kina. Wtedy otworzą się nam możliwości edukacyjne, chociażby z ofertą kina tematycznego czy rozrywkowego. A jakby się udało jeszcze jakiś patronat zdobyć, mielibyśmy wtedy większe możliwości. To jest mój pierwszy krok, którym chcę rozpocząć działalność w Miejskim Domu Kultury już od tego tygodnia.
OPI: Jacek Kalinowski - kim jest, co chce, co lubi?
JK: Jestem z wykształcenia mechanizatorem rolnictwa. Niemniej od początku studiów zaangażowany jestem w działalność kulturalną, po drodze spotykając takie postacie jak pani Zofia Solarzowa, działaczka ruchu ludowego i organizatorka uniwersytetów ludowych. Od pierwszego roku studiów byłem członkiem zespołu Promni, który jeździł po całym świecie i z powodzeniem, mam nadzieję, reprezentował nie tylko uczelnię, ale i nasz kraj. I tak moje losy się potoczyły, że rzuciłem się w wir działalności kulturalnej. Nie politycznej w przeciwieństwie do mojego brata (Jarosława Kalinowskiego - przyp. red.), ale właśnie kulturalnej.
Skończyłem studia z tytułem magistra, uzyskałem uprawnienia pedagogiczne, potem jeszcze studia podyplomowe zarządzania zasobami ludzkimi. Pierwsza praca w dużej instytucji kulturalnej w Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki na Elektoralnej w Warszawie, gdzie miałem przyjemność uczestniczyć w działaniach zmieniających dawny Warszawski Ośrodek Kultury na dzisiejsze nowoczesne Centrum.
Uważam, że dzięki tamtym działaniom zarząd województwa zaproponował mi zaszczytne stanowisko dyrektora zespołu Mazowsze. Tam pracowałem 6 i pół roku, realizując w tym czasie dwa projekty unijne na kwotę ponad 100 mln złotych. To jest mój sukces, że mogłem dla tak zacnego zespołu i artystów tego zespołu zapewnić godziwe warunki pracy na miarę XXI wieku. I stworzyć Europejskie Centrum Promocji Kultury Regionalnej i Narodowej "Matecznik Mazowsza". Zespół mimo trudnego czasu z powodzeniem koncertował w kraju i za granicą, między innymi koncertował dwa razy w Ostrowi Mazowieckiej.
W Ostrowi Mazowieckiej brakuje miejsca, które byłoby centrum, które dawałoby możliwość kulturotwórczego zaczynu i który by ogarniał nie tylko miasto, ale też gminę czy nawet powiat i byłoby łącznikiem z ośrodkami w Warszawie, Białymstoku czy Krakowie.
Pozdrawiam Jacek Kalinowski
OPI: Dziękujemy za rozmowę
Zdjęcia: Karolina Guziewska
Komentarze
Dodano: 3 lipca 2012 21:18, (jadrus)
Juz jeden taki to nawet trzy tygodnie mial jezdzic po Ostrowi rozmawiac i konsultowac i jak widac nic z tego nie wyszlo jak zwykle POPULIZM !!!
Dodano: 4 lipca 2012 00:11, (kapusta)
Tak. Najważniejsze są konsultacje z pracownikami - co by chcieli robić, aby się nie narobić, a zarobić.
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.