- Po wszczepieniu 2000 endoprotezy kolana przestałem dalej liczyć - śmieje się docent Artur Stolarczyk i wspomina, że mało brakowało, a zostałby prawnikiem lub... ogrodnikiem. - Moje preferencje zawodowe ukształtowały się, gdy miałem 13 lat. Wtedy przeszedłem 2 poważne operacje kolana i wiedziałem, że za wszelką cenę chcę zostać lekarzem o specjalności chirurg ortopeda, ale nie miałem lekarza w rodzinie, więc nie wierzyłem, że dostanę się na medycynę. Poza tym, jako maturzysta, za sprawą wygranej olimpiady historycznej, miałem w kieszeni indeks na studia prawnicze.
Był rok 1988 i studia prawnicze mogły wiązać się z koniecznością odbycia służby wojskowej. Panicznie bał się wojska, więc prawo zamienił na... Wydział Ogrodnictwa SGGW. To miało być na chwilę, aby mieć czas na przygotowanie się do egzaminu na medycynę. SGGW go wciągnęło, zapomniał o egzaminie. Rozpoczął za to 2 rok ogrodnictwa. Ale medycyna wciąż kusiła. Przełamał się. 3 noce stał w kolejce, aby dostać się na kurs przygotowujący do egzaminu do Akademii Medycznej w Warszawie. Dzięki temu egzamin zdał celująco - dostał 148 punktów na 160 możliwych. Potem wszystko potoczyło się z prędkością błyskawicy: koła naukowe, praca w Klinice Ortopedii i Rehabilitacji w Szpitalu Bródnowskim w Warszawie, pierwsza endoproteza biodra (zabieg wykonany przez lekarza, gdy miał 32 lata), pierwsza endoproteza kolana (zabieg wykonany przez lekarza, gdy był w wieku 34 lat). Ambicja i ciężka praca torowały mu drogę kariery.
- W pewnym momencie z 300 wszczepionymi endoprotezami kolana rocznie byłem w dziesiątce najwybitniejszych przodowników pracy ortopedycznej - żartuje docent Artur Stolarczyk. - Mógłbym iść tylko w kierunku pracy naukowej, ale blok operacyjny był dla mnie magnesem. Tam czuję się najlepiej, jestem w swoim żywiole. No i ta radość pacjenta, gdy potrafimy mu pomóc, przywrócić mu pełną sprawność.
Od 5 lat z rozmachem rozwija ortopedię w ostrowskim szpitalu. Tutaj szuka swoich wyzwań i wyznacza nowe trendy w endoprotezoplastyce dla całej polskiej ortopedii. Jego oczkiem w głowie jest pierwszy w Polsce oraz w tej części Europy robot ortopedyczny NAVIO. To przełom dla operatorów, a rewolucja dla pacjentów. Jest szybciej, precyzyjniej, nowocześniej oraz korzystniej dla pacjenta. Chorzy są zachwyceni, szturmują Oddział Ortopedii SPZZOZ, przyjeżdżając z najdalszych zakątków Polski. Pacjenci dla Artura Stolarczyka zawsze są najważniejsi - kiedyś o godzinie 3 w nocy urwał się z urlopu w Karwii, aby przyjechać do Ostrowi Mazowieckiej i zoperować swoich pacjentów. Potem ponownie wrócił nad morze.
- Robot ortopedyczny NAVIO to nie jest nasze ostatnie słowo, choć pierwszy i jedyny w Polsce robotyczny ośrodek w endoprotezoplastyce stawu kolanowego w Ostrowi Mazowieckiej to naprawdę brzmi dumnie - wyjaśnia docent Artur Stolarczyk.
Źródło zdjęć: SPZZOZ w Ostrowi Mazowieckiej
Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.