Z polecenia czy z ogłoszenia?
Od tego trzeba zacząć - od wyboru fachowców. Osiedlowe latarnie są pełne ogłoszeń z podanymi numerami telefonów. Niemal na każdym te same hasła: "tanio", "szybko", "solidnie". Nikt nikomu nie zabrania skorzystać z takich anonsów, ale to ryzykowana sprawa. Lepiej postawić na kogoś sprawdzonego.
Można się w takim przypadku sugerować ogłoszeniami w internecie i oceną ofert. Nie jest to jednak najpewniejszy sposób, bo manipulowanie "gwiazdkami" przyznawanym firmom jest dosyć proste. Szef takiej ekipy może po prostu poprosić swoich bliskich o wystawienie mu wielu pozytywnych ocen. Wydaje się, że najpewniejszym sposobem jest polecenie firmy przez osobę, u której już pracowała. Warto popytać znajomych. Nie tylko tych najbliższych, ale też dalszych i zapytać, czy kogoś mogą polecić.
Od kilku lat na rynku remontowym popularne są też "castingi". Wówczas negocjuje się nawet z kilkoma ekipami jednocześnie i wypytuje o wszystko: koszty, stosowaną technologię, godziny pracy, referencje, szkolenia, i prosi się o przedstawienie wykonanych realizacji. Na tej podstawie wybiera się najlepszą. Najlepszą, ale nie najtańszą. Przy selekcji firm najlepiej odrzucić skrajne wyceny i poruszać się w uśrednionym zakresie.
Jak sprawdzić?
Jeśli ktoś skorzysta z opcji "polecenie", to dochodzimy do kolejnego etapu, czyli sprawdzenia firmy. Jest wiele rzeczy, na które trzeba zwrócić uwagę, ale wyliczmy te najważniejsze.
- zapytać o doświadczenie,
- ustalić zakres prac,
- uzgodnić, jakie materiały mają zostać użyte,
- sprawdzić posiadane ubezpieczenie OC,
- porozumieć się, jeśli chodzi o ceny i terminy.
Zatrzymajmy się na chwilę przy doświadczeniu. Rynek remontowy się profesjonalizuje i wiele może już pochwalić się tym, co już zrobiło. Dobrze, żeby szef ekipy pokazał na zdjęciach poprzednie realizacje. Na pewno ma też numery telefonów do byłych klientów. Warto do nich zadzwonić i zapytać o wrażenia. Niektóre z firm są w tak dobrej komitywie ze zleceniodawcami, że ci mogą przyszłego klienta wpuścić do swego domu, aby mógł sam zobaczyć efekty remontu. Nie bójmy się tego zaproponować, bo przecież na remont wydaje się niekiedy nawet kilkanaście albo kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Zaznaczmy jeszcze wyraźnie: nawet tak dokładne sprawdzenie nie zawsze uchroni przed potknięciami czy wręcz katastrofą. Może się zdarzyć, że w obecnej ekipie tylko jej szef został "ze starego składu", który tak dobrze wykonał pracę u znajomych.
Pieniądze i umowa
Rzecz arcyważna. Przed przystąpieniem do pracy musi zostać spisana umowa, podpisana przez obie strony. Muszą się w niej znaleźć:
- zakres prac,
- terminy,
- wysokość wynagrodzenia,
- adnotacja, który sąd jest właściwy do rozstrzygania sporów.
Dodatkowo trzeba w dokumencie zapisać, że każde odstępstwa od umowy muszą być określone aneksami. Drobniejsze zmiany (np. małe dodatkowe prace) muszą być wcześniej zgłoszone zamawiającemu i powinna być ustalona ich cena. Warto też napisać np. jakiej wartości materiały (płytki czy panele) zostają powierzone ekipie. Należy dodać akapit mówiący o odbiorze prac, spisaniu protokołu końcowego, możliwym uwzględnieniu zastrzeżeń i w związku z tym pomniejszeniem zapłaty. Koniecznie wykonawca musi dać rękojmię na swoje usługi. Warto dodać zapis, który nakłada kary finansowe za opóźnienia w remoncie. To istotne, jeśli na czas remontu wyprowadzamy się np. do hotelu lub jeżeli odnawiane mieszkanie ma być komuś wynajęte w konkretnym terminie - uchroni nas to przed dodatkowymi kosztami.
Co do wynagrodzenia, to nigdy nie należy wypłacić całości na początku. Lepiej umówić się na transze płacone po wykonaniu konkretnego etapu remontu. Końcówkę (sporą) należy wypłacić na finale prac. Jej wielkość musi być na tyle znacząca, aby móc z niej odliczyć kary za popełnione przez robotników błędy lub opóźnienia.
Źródło zdjęcia: iStock
Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.