Polacy pokochali zieloną energię z kilku powodów. Pozwala to obniżyć rachunki za prąd, a rząd i samorządy oferują dotacje do instalacji na prywatnych domach.
To nie solar
Wiele osób myli panele fotowoltaiczne z solarnymi. A choć na pierwszy rzut oka moduły wyglądają podobnie, to działają inaczej i służą do czego innego. Solarne używane są głównie do podgrzania wody. Fotowoltaika to produkcja prądu.
PV to zespoły ogniw zbudowanych na bazie krzemu, które produkują napięcie o skali 0,5 V. Zasadą ich działania jest to że krzem pochłania światło słoneczne, wprawia to w ruch elektrony, a to powoduje przepływ energii elektrycznej. Instalacje solarne z kolei pochłaniają światło (poprzez zainstalowane absorbery), a następnie zamieniają je w ciepło, które transportowane przez wodę lub glikol trafia do zasobnika, gdzie podgrzewana jest woda do użytku domowego.
Im większe, tym...
Nie zawsze lepsze. Oczywiście na wielkim dachu można umieścić więcej modułów PV i dzięki temu produkować więcej energii, ale nie tylko rozmiar ma znaczenie. Arcyważne jest przede wszystkim umiejscowienie instalacji. Planując położenie modułów, fachowiec powinien wziąć też pod uwagą rzucany na nie cień. Jeśli przez długi czas w ciągu dnia moduły są zacienione przez drzewa lub stojący w pobliżu wysoki budynek, to instalacja będzie mniej wydajna. Trzeba też pamiętać, że zasadą działania instalacji PV jest to, że mają taką skuteczność jak najsłabszy z modułów. Co oznacza, że jeśli choć jeden nie będzie działał w pełni swoich możliwości, to całość także.
Więcej modułów PV to większa produkcja prądu, ale każda rodzina zużywa określoną jego ilość. Nie warto zatem montować zbyt dużej instalacji, a jej rozmiar fachowiec powinien dobrać do konkretnego przypadku. Przyjmuje się, że 4-osobowa rodzina potrzebuje fotowoltaiki o mocy 5 kWp. Da się to osiągnąć, montując ok. 14 paneli za ok. 20 tys. zł i szacowanym koszcie zwrotu od 5 lat w górę. Im większa instalacja, tym wyższe koszty i dłuższy czas zwrotu.
Dodatkowo monter, analizując sytuację, musi przy kalkulacjach wziąć pod uwagę regionalne warunki pogodowe. Trzeba wiedzieć, że nie wszędzie w Polsce słońce świeci tak samo.
Chwila na start
Trzeba też przyjąć do wiadomości, że nie zaczniemy produkować prądu z dnia na dzień. Po zamontowaniu modułów trzeba swoją instalację zgłosić operatorowi sieci dystrybucyjnej, a ten musi założyć w naszym domu licznik dwukierunkowy. Na wizytę montera można czekać nawet miesiąc.
Bez prądu nie ma prądu
Złudne też jest myślenie, że jak w okolicy zabranie prądu to nasz dom dzięki panelom nadal będzie zasilany. Niestety prawda jest taka, że w większości instalacji montuje się blokady, które unieruchomiają fotowoltaikę w przypadku braku prądu z zewnątrz (dla bezpieczeństwa, np. serwisantów). Jest możliwość montażu takich instalacji, które działają bez potrzeby zasilania, ale są znacznie droższe. Stosuje się wówczas inwertery, zmieniające prąd stały ze słońca na prąd zmienny.
Kiedy się zwróci?
Gdy mówimy o pieniądzach, pojawia się pytanie o zwrot nakładów. Wspomniane 5 lat to tylko przykład, bo wszystko uzależnione jest od rozmiaru instalacji, jej mocy, produkcji, cen prądu. Eksperci uczulają, że nie można rzetelnie wyliczyć średniego czasu zwrotu dla wszystkich.
Zaznaczmy, że jeśli ktoś zdecyduje się na przechowywanie nadwyżki energii (np. do wykorzystania w nocy) to musi zainwestować w specjalne magazyny. To sprawi, że inwestycja stanie się droższa, a jej zwrot nastąpi później. Magazyny, w zależności od ich wielkości i tym samym pojemności, kosztują od 5 tys. zł do nawet przeszło 20 tys. zł.
Zmiany w prawie
Z montażem paneli lepiej się pospieszyć, bo nadchodzą zmiany w prawie, które mogą (eksperci mówią, że na pewno) sprawić, że instalacje przestaną się opłacać. Chodzi o to, że Polska dostosowuje przepisy do unijnych i od 2022 r. prosument (osoba wytwarzająca własny prąd) nadwyżkę energii będzie musiał sprzedać, a brakującą kupić.
Dziś osoba prywatna produkująca własny prąd oddaje jego nadwyżkę do sieci, a z koncernami energetycznymi rozlicza się barterowo. Za to, co odda w dzień, może w nocy bezpłatnie odebrać (do 80 proc. oddanego prądu) z sieci. Sprawia to, że prosumenci mający na dachach domów panele praktycznie nie muszą płacić rachunków za energię. Nie płaci się także za wprowadzenie energii do sieci i nie ponosi kosztów eksploatacyjnych infrastruktury zakładów energetycznych. Od 2022 r. jednak z wielkim koncernem trzeba się będzie rozliczać gotówką. Prosumenci za swój prąd otrzymają 26 gr/kWh, a będą kupować energię za 67 gr/kWh.
Dobrą wiadomością jest to, że osoby mające już instalacje, lub te, które uruchomią ją do momentu wejścia przepisów w życie, nie będą podlegały nowemu prawu i na obecnych zasadach mogą funkcjonować jeszcze przez 15 lat.
Źródło zdjęcia: iStock
Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.