Walka o przystanki
W porządku obrad znalazł się z pozoru całkiem niewinnie brzmiący punkt: "Podjęcie Uchwały w sprawie określenia przystanków komunikacyjnych udostępnionych dla operatorów i przewoźników, których właścicielem lub zarządzającym jest Miasto Ostrów Mazowiecka, warunków i zasad korzystania z tych przystanków". I radni przy tych przystankach przystanęli. Na całą godzinę. Właśnie tyle trwała zacięta dyskusja między burmistrzem a kilkoma radnymi, którzy w imieniu mieszkańców postanowili wywalczyć nowe miejsca postojowe dla autobusów.
Wszystko zaczęło się od poprawki zgłoszonej przez radnego Stanisława Dylewskiego, który domagał się utworzenia dodatkowego przystanku na ul. Wiśniowej (w okolicach cmentarza). Problem w tym, że... komunikacja miejska tamtędy nie jeździ. Wniosek radnego spotkał się ze zdecydowanym sprzeciwem ze strony burmistrza Władysława Krzyżanowskiego, który - nie przebierając w słowach - bronił pierwotnej wersji zgłoszonej przez siebie uchwały. Grzegorz Czyronis, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej, Mieszkalnictwa i Ochrony Środowiska ostrowskiego Ratusza, wyjaśniał, że powstanie przystanku w tamtym miejscu jest możliwe, ale wiąże się z wprowadzeniem korekty do trasy autobusów oraz zmianą rozkładu jazdy. A to wymaga czasu. Poprawka została jednak poddana pod głosowanie i przyjęta.
Radni zachęceni takim obrotem sprawy zaczęli składać wnioski o utworzenie kolejnych przystanków: na ul. Staffa (między ulicami Brokowską i Warszawską), ul. Białej i ul. Akacjowej. Początkowo przewodniczący Rady Miasta Krzysztof Listwon usiłował stopować ich zapędy, ale później - wyraźnie rozbawiony - pytał, czy jeszcze ktoś chciałby jakiś przystanek. Mimo protestów burmistrza wszystkie zgłoszone poprawki zostały przyjęte. Zdenerwowany Władysław Krzyżanowski chciał wycofać całą uchwałę z porządku obrad, ale przewodniczący Listwon nie poddał jego wniosku pod głosowanie.
Nagły zwrot akcji
Naczelnicy wydziałów odpowiadających za komunikację miejską w Ostrowi Mazowieckiej podjęli jeszcze jedną próbę wyjaśnienia konsekwencji związanych z decyzjami radnych. Wskazywali, że Rada Miasta oczywiście ma prawo przegłosować powstanie nowych przystanków, tablice można postawić nawet następnego dnia, ale nie zmieni to faktu, że będą to przystanki "martwe". Po raz kolejny podkreślili, że uchwalone poprawki wiążą się ze zmianami w rozkładach jazdy i trasach autobusów oraz z zabezpieczeniem dodatkowych pieniędzy w budżecie (np. na paliwo). Apele i obszerne wyjaśnienia miejskich urzędników skłoniły większość radnych do zmiany decyzji.
Pojawił się jednak problem - poprawki do uchwały były już przegłosowane. Przewodniczący Listwon uznał, że jedynym rozwiązaniem jest wycofanie przez radnych wniosków, które składali. I miejscy samorządowcy zaczęli to robić. Rada kolejno uchylała wprowadzone wcześniej poprawki. Wszystko szło dość sprawnie. Do czasu. Stanisław Dylewski zażądał od burmistrza gwarancji, że przystanek na ul. Wiśniowej powstanie. Ponieważ takiej gwarancji nie otrzymał, to odmówił wycofania swojego wniosku. Mimo nalegań ze strony innych radnych stanowiska nie zmienił.
Epilog
Po godzinnej dyskusji, która pełna była wzajemnych docinków i złośliwości (nie szczędzili ich sobie zarówno burmistrz, jak i radni), poddano pod głosowanie uchwałę zawierającą poprawkę Stanisława Dylewskiego. Może samorządowcom trafiły do przekonania wyjaśnienia pracowników Urzędu Miasta, może nie chcieli dać satysfakcji upartemu radnemu, a może po prostu mieli już dosyć spektaklu, który stworzyli - faktem jest, że ostatecznie zdecydowali... o odrzuceniu uchwały.
Komentarze
Dodano: 7 lipca 2013 19:40, piotr (chmiel199)
trudno nawet nazwać to komedią...
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.