"Zapisani na kartach historii". Lucyna Domanowska (zdjęcia)

Dodano: 24 lipca 2021 07:34, Autor: Miłosz Magrzyk

Kolejna odsłona cyklu to chwila, w której z historią wychodzimy poza obszar miasta, lecz dalej pozostajemy na terenie obecnego powiatu ostrowskiego. Tym razem będzie to świadectwo z jednej strony zmagania się z trudnościami losu, a z drugiej - konsekwencji w dążeniu do celu.
W wędrówce do Nura...

Lucyna urodziła się 12 sierpnia 1915 r. w Nurze jako trzecie z sześciorga dzieci Leokadii i Adolfa Grossmanów. Miała trzy siostry (to: Sabina, Zofia i Irena) i dwóch braci (Kazimierza, Antoniego). Jej rodzice pochodzili z Nura. Dziadkowie ze strony ojca byli miejscowymi rolnikami. Dziadek ze strony matki Maciej Florenty Mościcki - podporucznik powstania styczniowego - po klęsce powstania osiedlił się w Nurze. Zawsze przykładał wielką wagę do wychowania dzieci i wnuków w duchu patriotyzmu, miłości do ojczyzny. Jak silny musiał być wpływ dziadka na wychowanie wnuków, skoro Lucyna na całe życie zapamiętała jego słowa, które usłyszała, mając zaledwie pięć lat, w 1920 r.: "Patrzcie dzieci, nareszcie mamy wolną Polskę!" - czytamy w tekście Lucyny Mazur-Warchali, zamieszczonym w piątym numerze Rocznika Ostrowskiego.

REKLAMA



Rodzice bohaterki naszej opowieści mieszkali w domu przy Rynku w Nurze, gdzie przed wojną prowadzili zakład i sklep masarski, a także małą jadłodajnię. Lucyna jako nastolatka była bardzo wysportowana, gdyż w wolnych chwilach oddawała się swoim zainteresowaniom, przejawiającym się aktywnością fizyczną. Były to jazda konno, a także pływanie i granie w piłkę z rówieśnikami. Z pewnością w pamięci dziewczyny szczególnie zapisał się rok 1937, kiedy wyszła za mąż. Jej wybrankiem został Julian Domanowski z Nura, a ślub odbył się w Warszawie, bo to właśnie tam mężczyzna był zatrudniony w pracowni krawieckiej przy ulicy Nowogrodzkiej, u brata swojej matki.



Źródło zdjęcia: Rocznik Ostrowski, zdjęcie rodziny Grossmanów z około 1937 r. Lucyna w stroju ułana stoi druga z lewej, pierwsza od lewej siedzi Leokadia Grossman - matka, pierwszy od prawej siedzi Adolf Grossman - ojciec.

Państwo Domanowscy zamieszkali przy ulicy Hożej, jednak ich dom został zniszczony podczas powstania, dlatego też postanowili wrócić do Nura i osiedlić się tu na stałe, przy ulicy Drohiczyńskiej. Historia miała jednak wymiar o wiele tragiczniejszy, gdyż wojna Lucynie Domanowskiej zabrała nie tylko dom w Warszawie, ale także rodziców.

W 1943 r. ojciec został aresztowany i osadzony jako więzień polityczny w więzieniu w Łomży. Aresztowano wtedy i innych mieszkańców Nura, Ołtarzy-Gołaczy, Strękowa, Żeber-Laskowca. Były to osoby lepiej wykształcone, pełniące różne funkcje społeczne i cieszące się ogólnym szacunkiem, dlatego niebezpieczne dla okupanta. Aresztowani przez krótki czas przetrzymywani byli w łomżyńskim więzieniu, a potem wszelki ślad po nich zaginął. Rodziny na próżno starały się wyśledzić losy swoich bliskich. Dopiero 50 lat po wojnie udało się ustalić, że zostali oni rozstrzelani w nocy z 29 na 30 czerwca 1943 r. na leśnej polanie w Jeziorku koło Łomży i złożeni w zbiorowej mogile. Na liście zamordowanych zalazł się też Adolf Grossman. Aresztowano go i stracono, bo najprawdopodobniej odmówił podpisania volkslisty - napisała Mazur-Warchala.

Jak można dowiedzieć się z przytoczonego tekstu, matka Lucyny także zginęła tragicznie - została rozstrzelana w akcji okupanta, mającej charakter odwetowy. Akcja objęła pacyfikację wsi Nur, części Strękowa i części wsi Żebry-Laskowiec. Zdołano ustalić nazwiska tylko niektórych zamordowanych w tym pogromie. Wśród nich znalazło się również nazwisko Leokadii Grossman z Nura, lat 52, czyli matki naszej bohaterki.

Przygoda z biblioteką

Lucyna Domanowska nie ukończyła szkoły średniej, jednak powszechnie uchodziła za osobę inteligentną, oczytaną oraz ambitną, co można rozumieć choćby poprzez fakt, iż wkładała duży wysiłek w to, by pozyskać fachową wiedzę, która dałaby jej możliwość profesjonalnego prowadzenia biblioteki. Rzecz z pewnością ułatwiał fakt, iż książki kochała od dziecka, bo to one, jak twierdziła, w czasach, gdy nie było telewizji i radia, stanowiły największy skarb, a co warto podkreślić - nie wszyscy mieli do nich łatwy dostęp.



Źródło zdjęcia: Rocznik Ostrowski, Lucyna Domanowska z dziećmi w nurskiej bibliotece.

Praca, a w tym głównie warunki, w jakich przyszło ją wykonywać, nie były jednak łatwe, gdyż lokal biblioteczny stanowił zaledwie niewielki obszar wynajmowany w starym domu. Liczba zarejestrowanych czytelników wynosiła 18, a księgozbiór liczył około półtora tysiąca pozycji, w części niezinwentaryzowanych. By bibliotekę prowadzić sprawnie, konieczne stało się uporządkowanie jej zasobów, a pomagał jej w tym specjalnie zorganizowany młodzieżowy aktyw biblioteczny. To były pierwsze kroki Domanowskiej zmierzające do tego, by na wsi upowszechnić czytelnictwo.



Źródło zdjęcia: Rocznik Ostrowski, Gromadzka Biblioteka Publiczna w Nurze w wynajmowanym domu, lata 60.

Można nawet rzec, że jej działania stanowiły istotny wkład w odbudowę kraju po wojnie. Bo choć na pierwszy rzut oka było widać głównie zniszczenia wojenne w postaci zawalonych budynków czy zniszczonych dróg, to nie mniej istotne stało się kształtowanie ludzkiego ducha, a to robiono sukcesywnie, tak w większych, jak i mniejszych ośrodkach, m.in. za sprawą działań takich, jakie wykonywała Domanowska.

Okupant ograbił kraj nie tylko z dóbr materialnych, ale pozbawił go wielu ludzi inteligentnych i wykształconych. Kierownik nurskiej biblioteki Lucyna Domanowska bierze więc książki do koszyka i chodzi od chaty do chaty, namawiając ludzi do czytania, do zapisania się do biblioteki. Jej sprzymierzeńcami w tej czytelniczej akcji były dzieła Henryka Sienkiewicza, Józefa Ignacego Kraszewskiego, Elizy Orzeszkowej czy Bolesława Prusa. Wielu śmiało się z jej działań, uważając je za bezcelowe i niepotrzebne.



Źródło zdjęcia: Rocznik Ostrowski, chór kościelny w Nurze w latach 60., L. Domanowska stoi w drugim rzędzie czwarta od lewej.

To jednak nie zraziło pasjonatki; konsekwentnie kontynuowała swoją misję, a w celu umożliwienia mieszkańcom łatwiejszego dostępu do książek otwierała kolejne punkty biblioteczne, jednocześnie dbając o rozwój książnicy w różnych kierunkach - organizowania wystaw, konkursów bądź spotkań autorskich, a w końcu tworząc przy bibliotece nurskiej zespół teatralny przeznaczony dla aktorów amatorów. Do zespołu, jak wspominała, będąc na emeryturze, garnęli się zarówno ludzie młodzi, jak i trochę starsi, w tym dyrektor szkoły i lekarz. Wystawiano m.in. sztuki Bałuckiego, przedstawienia prezentowano także w innych miejscowościach, później za zarobione pieniądze jeżdżąc na spotkanie ze sztuką w warszawskim teatrze.

By zadbać o los kobiet...

Bardzo leżał jej na sercu los kobiet na wsi. Chciała, aby umiały zadbać o siebie, o swoje zdrowie, poprowadzić dom... Organizowała więc w bibliotece pogadanki z lekarzem, kursy gotowania, pieczenia, uprawy warzyw i ich przyrządzania, kursy kroju i szycia. Jak wspominają jeszcze starsi mieszkańcy, całe życie kulturalne ówczesnego Nura toczyło się wokół Lucyny Domanowskiej. Była społecznikiem i innych zachęcała do działania na rzecz lokalnej społeczności. Od wczesnych lat młodości śpiewała w chórze kościelnym, działała w Komitecie Rodzicielskim w Szkole Podstawowej w Nurze, była bardzo aktywną członkinią Koła Gospodyń Wiejskich, obsługiwała punkt meteorologiczny w Nurze. Zawsze zadbana, skromna, elegancka. A przecież miała także obowiązki domowe, gospodarstwo, prace polowe.

Lubiła historię, a w szczególności umiłowała sobie poznawanie tej związanej z Nurem i ziemią nurską, spisując także wspomnienia starszych mieszkańców, tworząc w ten sposób coś na kształt kroniki.



Źródło zdjęcia: Rocznik Ostrowski, Lucyna Domanowska przy pracy, lata 70.

Często wspominała, jak z profesorem Adamem Zakrzewskim z Uniwersytetu Warszawskiego i z redaktorem Borejszą zbierali legendy o Nurze - O Białym Jeziorze, nad którym podobno złe moce czuwają, strzegąc zatopionego niegdyś skarbu; o Górze Ostrożnej, usypanej ponoć ludzkimi rękami, o wielu innych dziwnych historiach związanych z ziemią nurską, która niegdyś należała do dóbr królowej Bony... Skrzętnie gromadziła wszelkie materiały dokumentujące bogatą przeszłość historyczną Nura. W artykule (brak tytułu czasopisma i daty wydania) zatytułowanym "Nurskie opowieści" redaktor Henryk Pogorzelski opisuje historyczne zainteresowania Lucyny Domanowskiej, która w bibliotece prowadziła specjalną teczkę z napisem "Materiały do kroniki ziemi nurskiej".

Autor wspomina w treści artykułu znaną nurską legendę o kramicach królowej Bony, którą poznał od bibliotekarki: Po wiosennych powodziach, gdy wody Bugu opadną i wrócą w swe koryto, na środku nurtu wyłania się sporych rozmiarów kamień. Jak głosi podanie, przekazywane z pokolenia na pokolenie, pod tym kamieniem schowane są klucze od składów królowej Bony, które ta Włoszka o handlowym zacięciu i w Nurze ponoć wybudować miała. Byli nawet tacy, co próbowali klucze te odszukać, ale bez rezultatu. Lucyna Domanowska bardzo chętnie dzieliła się swoją wiedzą o historii regionu. Opowiadała piękną, poprawną polszczyzną, z dużym ładunkiem emocjonalnym. Często powtarzała: To, co nurskie mnie boli i cieszy, i o Nurze mogę mówić bez końca...



Źródło zdjęcia: Rocznik Ostrowski, Pożegnanie z udziałem władz wojewódzkich, powiatowych i gminnych Lucyny Domanowskiej odchodzącej na emeryturę.

Za pracę otrzymywała wielokrotnie dyplomy od biblioteki powiatowej i wojewódzkiej, a w 1972 roku uczestniczyła w spotkaniu Towarzystwa Miłośników Ziemi Ostrowskiej, kiedy to otrzymała dyplom uznania za pracę nad historią swojego regionu. Została także uhonorowana została odznaką Ministra Kultury i Sztuki "Zasłużony Działacz Kultury". Na emeryturę przeszła w 1975 roku, zmarła zaś wiele lat później, w roku 2006. Pochowano ją na cmentarzu w Nurze.

Bazę do opracowania artykułu stanowiły informacje zawarte w tekście zatytułowanym Lucyna Domanowska 1915-2006, zamieszczonym w piątym numerze Rocznika Ostrowskiego: https://ludziezpasja.org/projekty/rocznik-ostrowski/.

Zobacz również

"Miejsca z historią". Straż Pożarna w Ostrowi (zdjęcia)

10 lipca 2021, Miłosz Magrzyk

Ich dewizą w codziennej służbie jest pomoc potrzebującym. Niewielu jednak wie, gdzie sięga początek działalności, którą prowadzą w mieście i nie tylko. W jaki sposób dzieje ostrowskiej straży pożarnej kształtowały się na przestrzeni wielu lat?

"Zapisani na kartach historii". Petronela Pawłowska (zdjęcia)

26 czerwca 2021, Miłosz Magrzyk

Chociaż patrząc z szerszej perspektywy, zmarła całkiem niedawno, to wielu mieszkańców Ostrowi Mazowieckiej może nie kojarzyć pani Neli, bo tak o niej mówiono. By pamięć o tej działaczce i pisarce jednak przetrwała, postanowiliśmy uczynić ją bohaterką kolejnej odsłony naszego cyklu.

"Miejsca z historią". Ostrowskie kino (zdjęcia)

12 czerwca 2021, Miłosz Magrzyk

Obecne kino "Ostrovia" z pewnością choć raz odwiedził każdy dorosły mieszkaniec miasta. Przekraczając jego progi, raczej nie zdajemy sobie jednak sprawy z tego, jak kinematografia lokalnie rozwijała się na przestrzeni lat. Postanowiliśmy to zmienić.

Komentarze

Brak komentarzy

Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.

Katalog firm promowane

Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica w Płocku

Al. Kilińskiego 12
09-402 Płock

Dajemy więcej! Otwórz drzwi do swojej kariery!

Global Football by Adrian Peterson

ul. Rubinkowskiego
07-300 Ostrów Mazowiecka

POLONIKA Usługi edukacyjno-edytorskie

ul. Różańska 5
07-300 Ostrów Mazowiecka

KOREKTA, REDAKCJA, KOREPETYCJE!

Regulamin | Polityka prywatności | Reklama | Kontakt

UWAGA! Ta strona używa plików cookie i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, dostosowywania stron do indywidualnych potrzeb użytkowników oraz w celach reklamowych i statystycznych. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza, że pliki cookie będą zapisywane w pamięci urzadzenia. W każdym momencie można zmienić te ustawienia. Szczegóły w Polityce Prywatności. [Zamknij]