To są dane strategiczne, o które zabiega np. wywiad Rosji - wyjaśnił Onetowi gen. Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Wśród ujawnionych w sieci plików mają znajdować się niespełna dwa miliony pozycji: od F-16, przez broń i amunicję, mundury, komputery, aż po bieliznę i sztandary.
Autor publikacji twierdzi, że udostępnione zasoby znajdowały się w Jednolitym Indeksie Materiałowym oraz Zintegrowanym Wieloszczeblowym Systemie Informatycznym Resortu Obrony Narodowej. Wyciek rzekomo nie był przypadkiem. Podejrzewa się, że jeden z informatyków Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy stworzył autorski program, na który skopiował pliki z niejawnych, wojskowych systemów. Służby sprawdzają jednak dokładną przyczynę zdarzenia.
Te systemy są źródłem informacji na temat wyposażenia, uzbrojenia, struktury, rodzajów amunicji, części zamiennych itp. Jeśli ktoś ma do nich dostęp, to wie wszystko o stanie naszych sił zbrojnych. Dlatego te dane nigdy nie powinny być zgromadzone w jednym miejscu. Jestem przerażony, że ktoś je w taki sposób zgrupował, a jeszcze bardziej tym, że trafiły one do sieci - tak sytuację skomentował dla Onetu podobno wysoki rangą oficer, który jednak chciał pozostać anonimowy.
Źródło zdjęcia: iStock
Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.